przez ramzej76 » N maja 09, 2010 18:55
Witam wszystkich!
Byłem dziś na nabożeństwie (akurat wypadło bez spowiedzi i Komunii) i powiem tak:
wielkie skupienie, modlitwa, piękne kazanie prosto z serca- nie z kartki, rozważanie Słowa Bożego, no i.... duchowa wewnętrzna radość:) z przekonaniem, że się dobrze zrobiło, czyniąc ten krok! Zb. Herbert napisał- cyt.
" Bądź odważny, w ostatecznym rachunku jedynie to się liczy "; Podpisuję się pod tym;)
Ze śpiewnikiem jakoś sobie poradziłem i przyznać muszę, że choć piesni nie są może tak "melodyjne", jak u katolików, to jednak śpiewa je cały zbór i....każdy skupia się nad tekstem danej pieśni, a to w istocie modlitwy powinno się liczyc najbardziej, prawda? Śpiewakiem wybitnym nie jestem, ale dla Pana to chyba mniej istotne....
Ze spraw "technicznych" i "wizualnych", że tak to nazwę- byłem przygotowany na brak klęczników, wody święconej, dzwonków, obrazów itd - skromność wystroju wewnętrznego kościoła również mnie nie zaskoczyła; natomiast mojej uwadze nie umknął fakt, iż praktycznie nie widziałem, by czyniono znak krzyża... Osobiście po wejściu do świątyni (była w niej jeszcze jedna osoba) wszedłem do ławki, przyklęknąłem i czyniąc znak krzyża spuściłem głowę, i pogrążyłem w modlitwie. Nie wiem, czy zrobiłem coś nie tak, ale pierwsza reakcja moja była właśnie taka. Wiem, że nie było tam tabernakulum i, że można było pomodlić się stojąc......ale chyba jakiegoś większego "wykroczenia" nie popełniłem? No i ta mała rodzinna atmosfera z księdzem żegnającym
się z parafianami po nabożeństwie i życzącym miłego tygodnia- o tym też już wcześniej słyszałem:) Generalnie rzecz ujmując- Chwalmy Pana! Za 2 tygodnie moje kolejne spotkanie z Chrytusem u braci Ewangelików w zborze:) Niedługo przygotuję "arsenał pytań" skoro jest tylu miłych chętnych, by mi pomóc. Dziękuję wszytkim za modlitwę! Szczęść Boże. PS. Błażeju, witaj bracie! Odezwij się do mnie poprzez PW ;)