Zaznajamiam się trochę z portalem i forum i muszę stwierdzić, że ruch staroluterański przypomina mi pod pewnymi względami tzw. ruch Tradycji katolickiej czyli zwolenników łacińskiej liturgii sprzed reform nastałych po Soborze Watykańskim II. Nie wiem czy staroluteranie się za takie porównanie obrażają czy traktują jako wyraz uznania, ale pewne paralele widzę, tu i tu mamy ruch wewnątrzkościelny, odwołujący się do tradycji swojego wyznania i dostrzegający zagrożenie dlań w różnorakich nowinkach - tak teologicznych, jak i liturgicznych. Obydwa te ruchu sceptycznie nieraz odnoszą się do tego, co dzieje się w mainstreamie swoich Kościołów.
Ciekaw jestem, co sądzicie o takim skojarzeniu? Czy tylko mi ono się nasuwa?
No i mam pytanie, może z grubej rury - czy Waszym zdaniem luteraninowi/staroluteraninowi bliżej jest do konserwatywnego katolika czy do radykalnego protestanta ewangelikalnego, który ewangelików może uznawać za "tych co zatrzymali się w pół drogi", "kościół prawie taki jak katolicki"? Zdaję sobie sprawę, że odpowiedź nie musi być łatwa, ani jednoznaczna. Można negować dogmaty katolickie, a jednocześnie tradycyjną liturgię katolicką uznawać za bardzo piękną, a z drugiej strony z ewangelikalnymi łączy ewangelików jakaś forma protestanckiej wspólnoty. Czy potraficie Państwo określić, do kogo Wam bliżej? A może trzymacie "równy dystans"?
Hipotetycznie - chcecie w niedzielę udać się na nabożeństwo, ale w pobliżu macie tylko katolicką mszę "trydencką" oraz spotkanie megacharyzmatycznych ewangelikalnych, wyglądające powiedzmy jak "dyskoteka pod krzyżem". Co byście wybrali o ile cokolwiek? Co sądzicie o sporadycznym uczestnictwie ewangelików w tego typu (jednego i drugiego) nabożeństwach? Bardzo jestem ciekaw Państwa opinii, gdyż pomogą mi one lepiej poznać tożsamość staroluterańską.
Od dawna powtarzam, że w katolickiej mszy łacińskiej jest piękno liturgii i rytuału, w zborach ewangelicznych - wierność Pismu i protestancka teologia - a u luteran jest jedno i drugie.