Postanowiłem trochę więcej zgłębić temat "grzechu pierworodnego" i "monergizmu" z perspektywy dyskusji teologii luterańskiej i prawosławnej. Na razie czytam.
Na jednej z podobnych dyskusji w internecie przeczytałem ciekawy post, tłumaczenie którego zamieszczam. Napisał go Chris Jones. Całość przeczytać można tutaj:
http://pleroma.typepad.com/pleroma/2007 ... ynerg.html"Napisałeś:
Monergiści twierdzą, że synergizm jest niemożliwy, ponieważ człowiek w swoim nieodrodzonym stanie jest zdeprawowany: nie jest w stanie wybrać dobro, ponieważ ma grzeszną naturę.
Ale Wyznania Luterańskie nie nauczają, że upadły człowiek "ma naturę grzeszną", ani że nie jest w stanie nic dobrego pragnąć. Pogląd, że nasza natura jest sama w sobie grzeszna, próbował zakorzenić się w luteranizmie w połowie XVI wieku, ale to nauczanie zostało autorytatywnie potępione w Formule Zgody:
I Wierzymy, nauczamy i wyznajemy, że jest różnica pomiędzy samą naturą człowieka - i to nie tylko w tym, jak został on stworzony przez Boga w czystości, świętości i bez grzechu, lecz również w tym, jak ją teraz po upadku mamy; jest to różnica, można rzec, pomiędzy samą naturą, która także i po upadku jest i zostaje tworem Boga - a grzechem pierworodnym, przy czym owa różnica między naturą a grzechem pierworodnym jest taka, jaka jest pomiędzy dziełem Boga a dziełem diabła.
II Wierzymy, nauczamy i wyznajemy, iż należy się usilnie starać o to, aby ta różnica została zachowana, a to dlatego że doktryna utrzymująca, iż nie ma żadnej różnicy między zepsutą naturą człowieka a grzechem pierworodnym, jest sprzeczna z podstawowymi artykułami naszej wiary o stworzeniu, zbawieniu, uświęceniu i zmartwychwstaniu naszego ciała i nie może się ostać obok tych nietykalnych artykułów.
Bóg stworzył bowiem nie tylko ciało i duszę Adama i Ewy przed upadkiem, lecz również nasze ciała i dusze po upadku, z tym że są one już zepsute. I zaiste dziś jeszcze Bóg uważa nasze stworzone dusze i ciała za swoje dzieło, jak jest napisane: "Twoje ręce ukształtowały mnie i wszystko, co mnie otacza" (Hi 10,8; 5 Mż 32,18; Iz 45,9nn, 54,5, 64,8; Dz 17,28; Ps 100,3, 139,14; Kz 12,1).
Również i Syn Boży, na mocy unii personalnej, przyjął taką ludzką naturę, lecz bez grzechu, i wziąwszy na siebie nie obce, lecz nasze ciało, połączył je tak wybornie, iż stał się naszym prawdziwym bratem, jak zaświadcza List do Hebrajczyków: "Skoro zaś dzieci mają udział we krwi i w ciele, więc i On również miał w nich udział" i: "Przecież ujmuje się On nie za aniołami, lecz ujmuje się za potomstwem Abrahama. Dlatego musiał we wszystkim upodobnić się do braci" (Hbr 2,14.16). To nasze ludzkie ciało Chrystus zbawił - jako swoje dzieło - i jako takie uświęcił je, wzbudził z umarłych i ozdobił niezmienną chwałą. Natomiast grzechu pierworodnego nie stworzył, nie przyjął, nie zbawił, nie usprawiedliwia, także nie wzbudzi go w wybranych ani nie ozdobi niebiańską chwałą, ani nie zbawi, lecz grzech zostanie zniszczony całkowicie w chwalebnym zmartwychwstaniu. (Formuła Zgody, O grzechu pierworodnym, http://luteranie.konfesyjni.pl/index.php/zycie-duchowe/wyznania-wiary/formula-zgody?start=2)
Tak więc dla luteran nasza natura jest zepsuta, ale pozostaje w swej istocie dobrym stworzeniem Boga. Zepsucie naszej natury nie jest źródłem, ale skutkiem grzechu. Zatem sylogizm, że "nasza natura jest grzeszna, dlatego nie możemy czynić dobro" nie zadziała. Luteranie twierdzą, że w sprawach duchowych upadła wola jest bezsilna bez łaski. Nie dzieje się tak dlatego, że nasza natura jest grzeszna, ale dlatego, że upadła wola jest zaćmiona z powodu grzechu i nie może dostrzec dobra. Rzeczywiście, nawet przed Upadkiem nie ma sensu mówić, że nasi pierwsi rodzice byliby zdolni do "dobra duchowego" (to jest do pogłębienia komunii z Bogiem) bez łaski. Jest to sprzeczność: powiedzieć, że możemy być zdolni do duchowego dobra bez łaski, to powiedzieć, że możemy coraz bardziej wzrastać w komunii z Bogiem bez Boga! Luterańskie naleganie na "niewolę woli" jest naciskiem na konieczność i prymat łaski, a nie jest to forma "całkowitej deprawacji" ani zaprzeczanie potrzebie współdziałania z łaską raz udzielonej.
W końcu, luterański "monergizm" jest jedynie zabezpieczeniem przed semi-pelagianizmem, potwierdzeniem, że łaska musi przyjść pierwsza i że każda współpraca jest sama umocniona łaską. [...] Gdy tylko Duch Święty, przez Słowo i święte sakramenty, rozpoczął w nas to dzieło nawrócenia i nowonarodzenia, jest pewne, że dzięki mocy Ducha Świętego możemy i powinniśmy współpracować , choć wciąż w wielkiej słabości. (Formuła Zgody, O wolnej woli, http://luteranie.konfesyjni.pl/index.php/zycie-duchowe/wyznania-wiary/formula-zgody?start=3 )."
"