Szczerze mówiąc (i odbiegając nieco od tematu wątku) mi prezbiteriański ustrój LCMS bardzo się podoba.
Należałoby zacząć od tego, że ustrój episkopalny (biskupi) nie jest wymagany przez Pismo, a tym bardziej więc i przez Księgi Symboliczne. Moim zdaniem skupienie władzy w rękach tylko i wyłącznie bpów doprowadziło do bardzo wielu nadużyć w KRK. Mierzi mnie kiedy widzę (obecny niestety i w naszym KE-A) przepych i podlizywanie się wiernych i pastorów nieodłącznie wiążące się z mniej lub bardziej oficjalną wizytą bpa czy czynienie z wprowadzania w urząd biskupi drugiej ordynacji.
W Piśmie Świętym nie ma rozróżnienia między pastorami. Niektórzy po prostu są destynowani do nadzoru nad innymi - i to oznacza termin episkopos.
Oczywiście szanuję i uważam za dobry ustrój biskupi w którym brak patologii, jednakże uważam go za wytwór tradycji - pozytywny, ale jednak pośledni wobec wzoru biblijnego, a więc - w mojej opinii - prezbiterianizmu, gdzie wszyscy starsi/księża są sobie równi, choć niektórzy posiadają większy autorytet. Sam Jan Apostoł mianuje siebie prezbiterem.
W moim odczuciu wybór LCMS co do organizacji kościelnej pośród duchownych jest wyborem świadomym. LCMS nie musi dojrzeć do episkopalizmu -dojrzał do świadomego i odpowiedzialnego porzucenia tego ustroju. Wikariusz stojąc (nie - klęczac) przed bpem powinien go traktować jako kogoś równego w urzędzie, choć bardziej doświadczonego, a niestety wygląda to tak, że ten pierwszy często zaczyna się płaszczyć i traktować go - papistycznym wzorem - jako swoiste alter Christi i - wzorem pogańskim -jak wyrocznię iście delficką. Oczywiście przerysowuję, staram się jednak nakreślić problem.