Można dużo napisać... Myślę, że luteranizm wprowadzał reformy pod wpływem większej refleksji teologicznej. Bardziej systemowo. Nie twierdzę że w Anglii nie ma teologów, są i to wyśmienici (bp. NT Wright), ale reformy nie koniecznie nosiły charakter dogłębnej teologii. Np. ksiądz po Reformacji nie mógł odwrócić się plecami do ludu dlatego że kulturowo oznaczało to brak szacunku dla plebsu (ten fakt wyjaśnił sam biskup), nie mógł też stać tworzą za ołtarzem, bo to przypominało mszę katolicką, więc przesunięto ołtarze do ściany a księża służyli stojąc po lewej lub prawej stronie. Chociaż Anglikanizm pozostawił urząd biskupa zgodnie z sukcesją apostolską, to jednak nie rozdzielił wystarczająco urządu od polityki. Są tego skutki...
Najważniejszą cechą anglikanizmu to jest pozostawać we Wspólnocie Anglikańskiej i o to teraz toczą się wielkie batalie po między konserwatywnymi i liberalnymi skrzydłami.
W życiu powszednim myślę, że najświętszą różnica to różnorodność Anglikanizmu. Wszystko zależy od parafii. W jednej może być pastor baptysta, wielkim przeciwnikiem chrztu dzieci, chrząc wszystkich ponownie. W innej ksiądz może być za "pan brata" z księdzem katolickim i raz w miesiącu wymieniać się i prowadzić msze w porządku katolickim. Podobnie ksiądz katolicki nabożeństwa w obrządku anglikańskim. Biskupi ogólnie na wszystko pozwalają swojej podstawie, oby tylko mu głowy nie zawracali...
Luteranizm jest bardziej jednorodny. Tak mi się wydaję.