przez Grzegorz » So lis 17, 2018 14:59
Reformatorzy w Księgach wyznaniowych wypowiadają się o ówczesnym monastycyzmie wyraźnie negatywnie. Podstawowym powodem było traktowanie stanu zakonnego w sposób sprzeciwiający się zdrowej nauce o usprawiedliwieniu. W Artykułach Szmalkaldzkich Luter stwierdza, że śluby mnisze „zasadniczo są sprzeczne z pierwszym naczelnym artykułem” [cz. III, XIV, 1]. Naczelny artykuł wiary mówi o zbawieniu w Jezusie Chrystusie. Marcin Luter wykłada go na początku drugiej części Artykułów. W kontekście oceny życia monastycznego szczególnie ważne jest stwierdzenie, że usprawiedliwienia nie można „dostąpić i osiągnąć żadnym uczynkiem, przez Zakon czy zasługę” [cz. II, I, 4].
Głównym zarzutem Reformacji wobec stanu zakonnego było to, że wypełnianie reguły zakonnej traktowano jako zasługę, na podstawie której Bóg uznawał zakonnika za sprawiedliwego. Jak pisze Melanchton w Wyznaniu Augsburskim: „nauczano, że ten rodzaj życia wysługuje odpuszczenie grzechów i usprawiedliwienie przed Bogiem.” [XXVII O ślubach zakonnych]
Ponadto, błędna była ówczesna nauka, mówiąca, że postępowanie według ślubów zakonnych świadczy o „doskonałości chrześcijańskiej”. Melanchton gani to, nazywając takie myślenie „bezbożnym”. Miarą uświęcenia człowieka nie jest bowiem ilość modlitwy, postów, pielgrzymek etc., tylko wierne przestrzeganie przykazań Bożych. Do tego wątku wielokrotnie odwołuje się Luter w Dużym Katechizmie. Szczególnie wyraziście ukazane jest to w omówieniu czwartego przykazania Dekalogu, gdzie Luter wskazuje, iż najmilsze Bogu są te uczynki, które On sam zlecił w swoim Słowie:
„Dlatego też powinieneś się z serca radować i Bogu dziękować, że cię wybrał i uznał za godnego .pełnić tak cenne i miłe Jemu dzieło. Choćby je uważano za najmniejsze i najpośledniejsze, ty miej je za wielkie i drogocenne, nie dla naszej zasługi, ale dlatego, iż jest ono zawarte i mieści się w tym klejnocie i w tym sanktuarium, jakim jest Słowo i przykazanie Boże. O, ileż by za to dali Kartuzi, mnisi i mniszki, gdyby wśród wszystkich swoich duchowych praktyk mogli się wykazać przed Bogiem choćby jednym uczynkiem opartym na Jego przykazaniu i powiedzieć z radosnym sercem przed Jego obliczem: Teraz wiem, że ten uczynek wielce Ci się podoba". Gdzież skryją się ci biedni, nędzni ludzie, gdy w obliczu Boga i całego świata staną pąsowi ze wstydu przed młodziutkim dziecięciem, które żyło zgodnie z tym przykazaniem [Czcij ojca swego i matkę swoją], i gdy będą musieli wyznać, iż całym swoim życiem nie są godni podać mu wody?”
Niemniej, jeśli wskazane wyżej błędne nauki zostają usunięte to należy uznać monastycyzm za dopuszczalną formę pobożności. Melanchton w Wyznaniu Augsburskim stwierdza, że początkowo zgromadzenia były pożyteczne dla Kościoła:
„Niegdyś [klasztory] były szkołami, w których uczono Pisma św. i innych przedmiotów pożytecznych dla Kościoła, tam też poszukiwano duszpasterzy i biskupów; teraz rzeczy się mają całkiem inaczej i nie ma potrzeby przytaczać tu tego co jest powszechnie znane. Niegdyś ludzie zbierali się tam dla nauki; teraz roszczą sobie, że ten rodzaj życia ustanowiony jest dla wysłużenia łaski i usprawiedliwienia, a nadto głoszą, że jest stanem doskonałym, i przekładają go nad wszystkie inne rodzaje życia ustanowione przez Boga”
Podobną uwagę powtarza w Apologii: „klasztory były niegdyś szkołami nauki chrześcijańskiej, teraz zwyrodniały i jakby spadły z gatunku złotego do gatunku żelaznego”.
Podsumowując w jednym zdaniu: problemem dla Reformatorów nie były zakony same w sobie, lecz ich opłakany stan duchowy i fałszywe nauki z nimi związane.