Aleksander napisał(a):Wuka, wszystkim byłoby łatwiej gdyby Bóg objawiał się każdemu pokoleniu. Zostawiał księgę w języku narodowym z uwzględnieniem zmian językowych. Jednak tak nie jest. Nie posiadamy oryginałów, manuskryptów, tylko kopię. Przy tłumaczeniu zawsze występują błędy. Nie mówiąc już o tym, że kult (porządek liturgiczny oraz urzędy) w Kościele został ustanowiony wcześniej niż został ustalony sam kanon Pisma Świętego! Dlatego chociażby są Kościoły Ewangelickie zachowujące Sukcesję Apostolską.
Weźmy na przykład modlitwę z prośbą o wstawiennictwo świętych. Taka praktyka jest starożytną tradycją. Jej biblijne początki można znaleźć z listach Pawłowych, gdzie apostoł zachęca modlić się jednych za drugich. Modlitwa jest kierowana do Pana Jezusa. Świętych się prosi aby wsparli nasze słowa i prośby kierowane do Jezusa. Natomiast problemy pojawiają w kwestiach kierowania modlitwy oraz oczekiwań samych proszących. Przede wszystkim Pismo Święte nie dostarcza wystarczającej informacji czy poszczególni świeci w Niebie mogą słyszeć każdego zwracającego się do Chrystusa. Mamy świadectwo księgi Objawienia o tym, że świeci przyłączają się do modlitwy kierowanej z ziemi do Nieba, ale tekst nie zawiera zbyt dużo szczegółów. Dlatego wielu ewangelików wspomnienie świętych w modlitwie czyni w sposób pasywny (ostrożny).
Po drugie, z biegiem czasu i brakiem dbałości w katechezach przyzwala się na folklor duchowy. Ludzie kierują modlitwy nie tyle już do Chrystusa, lecz do samych świętych, tym samym przenoszą posługę pośrednictwa z Chrystusa na świętych. To jest nadużycie. Pismo wyraźnie uczy do kogo kierować nasze modlitwy i w jakim imieniu zwracać się do Ojca w Niebie, w imieniu jego Syna. Mam nadzieję, że to pomocny przykład.
To wszystko prawda, ale modlitwa do świętych to "pikuś". Są o wiele poważniejsze sprawy. Na przykład sprawa czyśćca, sprawa kultu zmarłych, kult Maryi (rozbuchany do niewyobrażalnych wręcz granic), spowiedź uszna (odpuszczanie), relikwie i ich kult, msza jako ofiara, Komunia w jednej postaci i sama sprawa opłatka. Przecież można wyliczać bez końca.
W sumie nie chodzi mi o to, aby krytykować dla samej krytyki, ale patrzę na te sprawy pod kątem takim: czy mogłabym, po kilkunastu latach nauk protestanckich (mówiąc kolokwialnie) z czystym sumieniem (moim i tylko moim) być katoliczką. Byłoby to dla mnie bardzo wygodne z czysto technicznego punktu widzenia. I niestety, wszystko mówi mi, że nie.