Witam serdecznie,
Zalogowałam się tutaj w wakacje... od pewnego czasu interesuję się KEA. Znam kilku ewangelików, ale z nimi na razie nie rozmawiałam o kwestiach mojego dalszego życia w kwestiach wiary... Do rzymskokatolickiej, w jakiej się wychowałam, w zupełności nie pasuję. Nazbierało mi się kilka pytań dotyczących życia w trakcie przygotowań i po konwersji - i to nie takich duchowych, tylko bardziej dotyczących aspektów kulturowych, rodzinnych, społecznych itp.
Zestawię je poniżej - jeśli ktoś może mi coś doradzić, skrytykować, wyjaśnić - będę wdzięczna.
1. Ja i moje otoczenie. Wychowana w rodzinie katolicko-ateistycznej, z przewagą "letnich katolików". Opinią większości się nie przejmuję, zbyt wiele w życiu podjęłam kontrowersyjnych decyzji, by bardzo ich to zaskoczyło. Jest kwestia jednej osoby z rodziny mieszkającej na terenie parafii, gdzie przyjęłam chrzest. Wiem, że ta osoba jest w stanie zaakceptować mój wybór, wie jaki mam pozytywny stosunek do ewangelików. Ale spodziewam się, że jeśli pójdę do tej parafii po akt chrztu i powiem w jakim celu spokoju nie będzie miała... to niestety środowisko, gdzie wszyscy się znają a ksiądz jest jaki jest.
2. Święta i tradycje ewangelickie - jeśli nawet zmienię przynależność do wspólnoty, Święta będę obchodziła po części nadal zgodnie z dotychczasową tradycją. Znajomi ewangelicy np. pierwszy dzień Świąt spędzają z rodziną, podobnie jak wieczerzę w Wigilię, podobnie jak pierwszy dzień Wielkanocy. Mają głębokie przywiązanie do tradycji rodzinnej... ja spędzam je inaczej i po prostu nie będę miała warunków takich jak w wielopokoleniowej rodzinie ewangelickiej... Ja miałam życie jakie miałam, rodziny nie wybierałam, natomiast przyjaciół tak. To taka rodzina z własnego wyboru i z nimi spędzam święta, oczywiście widuję się też z kimś z rodziny. To mieszanka ludzi różnych poglądów, wyznań, ponad wszystko stawiająca dobro drugiego człowieka.
3. Tu mam pytanie do Ewangelików? Może dziwne, ale jakoś mnie ciekawi... Jaki jest wasz stosunek do zwierząt? Zwierzęta to część mojego życia, rodzinny dom pełen psów, kotów wyrzuconych, zabranych od pijaków, nawet od takich katolików co w niedzielę biegusiem do kościoła, a wieczorem skopali psa ze schodów. Pies z ranami do krwi trafił do nas... tu żył 17 lat. A rodzina była na ambonie wychwalana za datki na kościół... jakoś traktowanie innych stworzeń niż ludzie w sposób przedmiotowy przez tych podobno bardzo wierzących bardzo odpycha mnie od tej społeczności wyznaniowej.
4. Temat dla mnie najistotniejszy... spotykam się z kimś z bardzo wierzącej katolickiej rodziny. W bliskiej rodzinie mają księdza. On też wierzący i praktykujący, znający mój stosunek do KEA i zainteresowanie tym wyznaniem, jak również plany pójścia na nabożeństwo... jednak ostatnio pada pytanie? Czy nadal należę do KZK? Tak formalnie tak, ale duchowo bliżej mi do protestantów. Jest tu ktoś kto miał podobną sytuację? Jakich problemów mogę się spodziewać?
5. Bardzo proszę o modlitwę...