Noe zbudował ołtarz dla Pana i wziąwszy ze wszystkich zwierząt czystych i z ptaków czystych złożył je w ofierze całopalnej na tym ołtarzu. Gdy Pan poczuł miłą woń, rzekł do siebie: << Nie będę już więcej złorzeczył ziemi ze względu na ludzi, bo usposobienie człowieka jest złe już od młodości. Przeto już nigdy nie zgładzę wszystkiego, co żyje, jak to uczyniłem. Będą zatem istniały, jak długo trwać będzie ziemia: siew i żniwo, mróz i upał, lato i zima, dzień i noc. >>
(Rdz 8, 20-22)
Czy ta sytuacja nie jest trochę paradoksalna ? W pewnym sensie wygląda to tak, jakby Bóg... przyznawał się do błędu. Stwierdza niejako, że niesprawiedliwie ukarał cały świat, ponieważ wina spoczywała na samych ludziach. Zatem, co o tym myślicie ?