Niektórzy używają sformułowania "brat/siostra w Chrystusie". Ale czy rzeczywiście tak jest że każdy kto czci Chrystusa (słowami) dostąpi jego łaski? Raczej nie:
Mt 7:21-26:
Nie każdy, kto do mnie mówi: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios; lecz tylko ten, kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie. (22) W owym dniu wielu mi powie: Panie, Panie, czyż nie prorokowaliśmy w imieniu twoim i w imieniu twoim nie wypędzaliśmy demonów, i w imieniu twoim nie czyniliśmy wielu cudów? (23) A wtedy im powiem: Nigdy was nie znałem. Idźcie precz ode mnie wy, którzy czynicie bezprawie. (24) Każdy więc, kto słucha tych słów moich i wykonuje je, będzie przyrównany do męża mądrego, który zbudował dom swój na opoce. (25) I spadł deszcz ulewny, i wezbrały rzeki, i powiały wiatry, i uderzyły na ów dom, ale on nie runął, gdyż był zbudowany na opoce. (26) A każdy, kto słucha tych słów moich, lecz nie wykonuje ich, przyrównany będzie do męża głupiego, który zbudował swój dom na piasku.
Wiadomo że te słowa możemy zastosować do konkretnej jednostki która być może bierze udział w różnych uroczystościach ale jego wiara jest słaba.
Ale kim są osoby przed którymi Pan Jezus przestrzegał:
Mt. 7.15
Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w odzieniu owczym, wewnątrz zaś są wilkami drapieżnymi!
Czy możemy mówić o np. katoliku czy mariawicie że jest naszym bratem pomimo wielu odstępstw od nauki biblijnej jaką on akceptuje? Czy mamy akceptować wszystkie wyznania chrześcijańskie i uznawać je za równoprawne, tak jak to obecnie wielu księży różnych wyznań mówi, że wiele różnych ścieżek prowadzi do tego samego Boga?
Czy jest zatem tak że nie ma jednej prawdy, ale wiele prawd?
Czy nie będzie wyglądało to tak że popychamy lub utwierdzamy innych w błędnych naukach akceptując to co wyznają?
Czy może zdecydowanie potępiać inne wyznania, ale czy znowu wówczas my nie zostaniemy potępieni?