Cały wszechświat, wszystko co nas otacza, jest niezbitym dowodem na jego istnienie.
Nawet nauka nie jest w stanie odpowiedzieć na to pytanie
Panie pastorze, nie ma dowodu na istnienie wszechświata. Wszechświat może być tylko cząstką informacji, pewnym wymiarem, a nie znamy tego wyższego wymiaru. To jak dwuwymiarowa mrówka na dwuwymiarowej gazecie - nie zna trójwymiarowego wymiaru, i nigdy nie pozna - nawet ciężko jej wyobrazić, że coś może być trójwymiarowe, bo nigdy czegoś takiego nie poznała.
Nam ciężko wyobrazić, że może być coś takiego jak nieskończoność, lub coś wymiar wyżej, lub nawet czegoś czego nie znamy. Ale to już jest taki temat, że można było się rozpisywać i rozpisywać, bez końca. Problem jest w tym, że ci którzy wymyślają religie, wykorzystują to, że czegoś nie znamy wyżej, i oni podstawiają pod te miejsce błędy myślowe - mówiąc, że to bóg, że to bóżek, czy to Zeus i Chaos. Wszystko wychodzi z duszy artysty, którą też można wytłumaczyć naukowo, bo nie istnieje żadna siła wyższa, która to podtrzymuje - istnieje mózg, którego poszczególne płaty odpowiadają za ruch, a to za pamięć, a to za coś innego - i to też jest struktura, która się ukształtowała
na poziomie ewolucji.
Księże, dla mnie istnienie wszystkiego co nas otacza jest jak najbardziej dowodem na istnienie i działanie Boga, ale jak to wytłumaczyć mędrcom, którzy wierzą tylko w to co sami dotkną, czy zobaczą przez swoje szkiełko, co sami wymyślą?
Chciałbym tylko zwrócić uwagę na te pogrubione przeze mnie zdanie, a tym bardziej na podkreśloną część.
A teraz proszę mi wytłumaczyć, jak dzięki "Bogu", to coś lata
lub inaczej: jak naukowiec coś sobie
ubzdurał, wymyślił, że to coś lata:
I na to, w jaki sposób, mędrca wymyślił i ubzdurał sobie wzory, by polecieć na księżyc, by postawić swą nogę na księżycu, a wiadomość w butelce (Voyager), wystrzelił o wiele szybciej niż lecący pocisk z karabinu.
Bóg przy tym nie babrał, a Jezus Chrystus nie dotarł do takiego poziomu, tylko ludzie nauki którzy obserwowali świat, i wyznaczali wzory opisujące rzeczywistość.
No i w końcu, jedna rzecz do wyjaśnienia. Ja wierze tylko w dowód materialny, innego rodzaju "dowody", dogmaty czy "poznawanie", nie są dowodami, tylko pewnymi innymi interpretacjami. Ale to na dowodach i słusznych intepretacjach człowiek poznaje świat, a człowiek taboret wierzący w swojego bożka stoi w miejscu, i jest bardzo długim echem ze średniowiecza.