Skoro wątek przeniesiony piszę tutaj.
Trudno powiedzieć jednoznacznie, jaka praktyka w tym względzie jest biblijna. Pamiętajmy, że Wieczerza Pańska wywodzi się Paschy żydowskiej, która świętowana jest raz w roku. Co prawda, możemy przeczytać w NT, że uczniowie „łamali chleb” często. Ale jak często i czy zawsze „łamanie chleba” oznacza Eucharystię już zgody nie ma. Czy z Dz 2, 42-47 wynika, że „łamali chleb” codziennie? Czy Dz 20, 7 sugerują, że jedynie pierwszego dnia po szabacie?
W Kościele starożytnym początkowo sprawowano Eucharystię w zasadzie co tydzień w niedzielę, ale także okazjonalnie w inne dni tygodnia. Najprawdopodobniej wszyscy ochrzczeni, którzy aktualnie nie pokutowali, przystępowali do Komunii. Jeśli ktoś nie przystąpił był uważany za podejrzanego. Ci, na których nałożona była pokuta (zwykle za poważne wykroczenia, jak apostazja, cudzołóstwo i zabójstwo), musieli opuścić zgromadzenie wraz z katechumenami po Liturgii Słowa. A więc niedopuszczenie do Komunii było karą (!). Nikt by się nie pozbawiał Komunii z własnej woli.
Kiedy wierni przestają masowo i często przystępować do Komunii? Prawdopodobnie wówczas gdy rozwija się i indywidualizuje na Zachodzie praktyka pokutna, powstają szczegółowe księgi pokutne. „Stan łaski” staje się warunkiem przystąpienia do Stołu Pańskiego. Wówczas każdy zaczyna się czuć grzeszny i niegodny (no, może poza kapłanami, cokolwiek by nie wyczyniali). W takim stopniu, że pokuta staje się ważniejsza od Komunii (!). Eucharystia w rękach kleru stała się nagrodą za dobre sprawowanie. W zastępstwie Komunii zaczyna się rozwijać kult Hostii. Pojawia się duży opłatek, który celebrans pokazuje z daleka wiernym. Później nawet wystawia się konsekrowane Hostie do adoracji.
A przecież, jak słusznie zwracają uwagę prawosławni, Komunia przeznaczona jest do spożywania, nie zaś adoracji. Używanie Hostii oraz komunikantów doprowadziło do innej dziwnej, co zauważają znów prawosławni, praktyki. Otoż, konsekrowaną Hostię spożywa sam kapłan, sam też pije Wino, zaś wiernym rozdaje komunikanty. Inaczej jest właśnie w prawosławiu, gdzie wszyscy spożywają cząstki tego samego Chleba i piją z tego samego kielicha. Pozwala to wyraźnie podkreślić zjednoczenie nie tylko z Chrystusem, ale i Kościołem. Warto też zwrócić uwagę, że we wschodnim prawosławiu spowiedź nie jest warunkiem godnego przystąpienia do Eucharystii. Można ja odbyć później.
Reformatorzy przywrócili właściwe proporcje pomiędzy pokutą a Komunią. Skoro człowiek jest jednocześnie usprawiedliwionym i grzesznikiem, łaska zaś nie jest jakimś wewnętrznym stanem, ale relacją Boga do człowieka, to niegodność nie polega na grzeszności, ale, zgodnie z Pawłem, na braku wiary i zaufania w słowa „za was wydane”; w to, iż w Sakramencie spotykamy i jednoczymy się z Chrystusem. Według M. Lutra taka niewiara czyni Komunię nieskuteczną. „Przyjmiesz tyle, ile wierzysz”, mówi reformator. W świetle kluczowej dla reformacji nauki o usprawiedliwieniu przez wiarę Eucharystia nie jest już nagrodą za dobre uczynki, ale darem Chrystusa dla Kościoła. Nie znaczy to wszakże, że Komunię należy lekceważyć, jak dziś to się robi w ekstremalnych formach, kiedy to anglikańska pastorka (warto zwrócić uwagę, że to właśnie pastorka, a więc zwolenniczka teologicznego i moralnego libertynizmu) udzieliła „komunii” psu. Do Komunii bowiem dodaje M. Luter nie należy przystępować jak „świnie do koryta, bez bojaźni i pokory”. Trzeba pamiętać, że w czasie Komunii jednoczymy się z samym Bogiem.
Z drugiej strony ewangelicyzm przeciw rzymskiemu rytualizmowi podkreślił na nabożeństwie rolę Słowa Bożego. Słowo staje się miejscem spotkania z Bogiem. Także właśnie dzięki Słowu chleb i wino stają się Sakramentem. Ten nacisk na Słowo zdaje się nieco odsunął Komunię. W tradycji protestanckiej wykształciła się praktyka sprawowania Wieczerzy Pańskiej cztery razy do roku. A przecież M. Luter w „Małym katechizmie” pisze, że powinno się przystępować do sakramentu „przynajmniej” (!) raz lub cztery razy w roku, a nie najwyżej cztery razy w roku. I niektórzy luteranie poprzestają na tym minimalizmie. Powiadają, że nie chcą przystępować częściej, by nie popaść w rutynę. Dlatego warto zastanowić się, czy gdyby nabożeństwa z Komunią odbywały się co tydzień, miałby kto przystępować do Stołu Pańskiego? Luteranie w Polsce błędnie kojarzą częste przystępowanie do Komunii za tradycję rzymskokatolicką. Co prawda często się sprawuje, ale czy często przystępuje? Oglądałem natomiast liturgię LCMS, tam chyba wszyscy przystępowali do Komunii.
W „Dużym katechizmie” M. Luter wręcz pisze: „Toteż sakrament został nam dany jako codzienna (sic!) strawa, pokarm, aby się odświeżała i wzmacniała wiara, nie cofała się w walce, ale stawała się coraz mocniejsza”.
I dalej: „...nigdy nie powinno się nikogo napędzać ani zmuszać do tego [...]. Niemniej jednak trzeba o tym wiedzieć, że takich ludzi, którzy przez długi czas trzymają się z dala i wstrzymują od sakramentu, nie należy uważać za chrześcijan”.
Warto pamiętać, że nabożeństwo pierwotnego Kościoła składało się z dwu części: Liturgii Słowa i Liturgii eucharystycznej.