A ja tam zaglądam czasami na 'Frondę', bo można tam przeczytać news, którego gdzie indziej nie uświadczysz. Jako że komentarze bywają niekiedy "dziwne", zwykle wówczas poszukuję źródła, z którego informacja została zaczerpnięta. Oczywiście, wszelkie komentarze dotyczące protestantyzmu traktuję z miłosierną pobłażliwością, jaka należy się człowiekowi tkwiącemu w trudno przezwyciężalnej niewiedzy
.
Myślę, że sprawa prof. Chazana nie dotyczy tylko rzymskich katolików. Jest to szczególny przypadek znaczenie szerszej kwestii dotyczącej wszystkich chrześcijan. Mianowicie, o ile w epoce konstantyńskiej prawo stanowione inspirowało się wartościami chrześcijańskimi, to w epoce postrześcijańskiej stopniowo od tej zależności odchodzi. W niektórych przypadkach prawo stanowione zaczyna być wręcz sprzeczne z wymogami moralnymi, jakie wypływają z wiary chrześcijańskiej. Być może coraz częściej będzie dochodziło do sytuacji, kiedy to przepisy prawa będą stawiały chrześcijanina w sytuacji konfliktu sumienia. Tak już było w starożytności. Nasi przodkowie w wierze musieli często podejmować trudne decyzje. Np. aktor musiał porzucić swój zawód, by nie grać w scenach pornograficznych, w jakie obfitował ówczesny teatr. Wytwórca posążków kultowych musiał zaniechać wykonywania swego rzemiosła, bo skojarzone było ono z bałwochwalstwem. Żołnierz miał problemy w trakcie swej służby, bo zmuszano go do składania ofiar idolom, a niektórzy pojmowali radykalnie zakaz zabijania. Czy dziś lekarze-chrześcijanie nie będą musieli rezygnować z wykonywania swego zawodu, przynajmniej jeśli chodzi o niektóre specjalności, gdzie prawo stanowione wymagało będzie pod groźbą sankcji karnej zabicia człowieka w okresie płodowym czy też nieuleczalnie chorego?
Można wręcz zasadnie przypuszczać, że prawo stanowione zacznie być używane przeciw chrześcijanom. Czyż nie jest tak już w niektórych krajach postchrześcijańskich, gdzie za głoszenie Ewangelii i przyznawanie się do chrześcijaństwa w przestrzeni publicznej (co należy do wymogów chrześcijaństwa), można narazić się na represje?
W jakiś sposób, wobec miękkototalitarnych zakusów państwa, które chce gwałcić dziś sumienia chrześcijan oraz dławić wolność wypowiedzi, na nowo stają się aktualne słowa pastora M. Niemoellera, który wśród tych, po których "przyszli", a nie spotkało się to z protestem, umieszczał ponoć między innymi "katolików". Na koniec, wiadomo: "Kiedy przyszli po mnie, nikt nie protestował. Nikogo już nie było". Być może kiedy "przyjdą" po nas, czyli będą chcieli narzucić nam swoje niechrześcijańskie wartości, jak to ma miejsce już w wielu Kościołach, w tym ewangelickich, nikt nie zaprotestuje, bo nie będzie już tych, którzy zaprotestować by wraz z nami mogli.