Tak, katolicyzm niemiecki zdecydowanie zyskuje dzięki obecności luteran - chodzi mi zwłaszcza o znajomość Pisma Świętego i dość dużą odporność na to, co ja nazywam zabobonami. Dzięki temu jest płaszczyzna dialogu. Natomiast u nas... Kiedyś mój mąż dyskutował z pewnym księdzem katolickim i chciał go przekonać do swoich racji, więc powiedział: "Proszę przynieść Biblię, to zobaczymy jak dokładnie jest napisane." Na to usłyszał: "Ale ja mam tylko brewiarz." Autentyczne. Fakt, że było tu już spory czas temu i w małej miejscowości - no ale jednak zgrzyt jest straszny.
Przy czym trzeba podkreślić, że i w Polsce są światli przedstawiciele KK. Ja z racji zawodu (
) czytałam sporo Tischnera (zwłaszcza o filozofii spotkania). I to jest zupełnie inna osoba, niż powiedzmy taki ks. Natanek. Słuchałam przez internet jednego z jego kazań (Natanka). Jest niestety pełen autentycznej nienawiści do Lutra (w szczególności) i protestantyzmu (w ogólności). Z drugiej strony Stanisława Dziwisza nazwał zbójem, który zarzyna kościół, a większość episkopatu przyporządkował do "synagogi szatana". Więc może to tylko taki jego lokalny koloryt...