Czym więc jest to co mi nie daje wykonać ostatecznego kroku? Od zawsze miałam problem z podejmowaniem decyzji, a z podejmowaniem poważnych decyzji to już w ogóle...
od dawna nie chodzę do KRK, a jak już jestem to tylko się irytuję (ostatnio byłam na pogrzebie i dowiedziałam się, że zmarłą wyszła powitać Maryja...).
Tomasz napisał(a):Wielu z nas może podjąć w duchu decyzję, jednak na skutek presji zewnętrznej będzie zawieszać jej wykonanie, lub nawet od niej odstąpi. Wtedy wpada się w pustkę z której wyjść jest niesłychanie trudno.
Tomasz napisał(a):Jagno – życzę Ci, abyś tą decyzję wreszcie podjęła. Również jestem konwertytą i też szedłem bardzo długą drogą. Dziś mogę powiedzieć, że był to czas stracony.
Tomasz napisał(a):Trochę nie rozumiem, dlaczego się irytujesz. Przecież idąc na Mszę w KRK wiesz, czego możesz się spodziewać
jagna napisał(a): Na samą myśl o załatwianiu formalności z katolickim księdzem robi mi sie niedobrze, mam dosyć wyjaśnień a dlaczego, a przecież totamto, a jak tak można, przecież pójdę się smażyć do piekła.
:
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 4 gości