Krzysztof S. napisał(a): równie dobrze można powiedzieć, że nieuznawanie boskości Chrystusa także mieściło się w spektrum ówczesnych poglądów
Wydaje mi się, że to stwierdzenie jest solidnym nadużyciem, z dwóch powodów:
Po pierwsze, inna jest waga tych dwóch kwestii. To kim jest Jezus stanowi fundament wiary chrześcijańskiej. Inny pogląd na osobę Chrystusa zupełnie zmienia perspektywę na wiele innych zagadnień. Podczas gdy uznanie natchnienia ksiąg deuterokanonicznych jest sprawą drugorzędną. Same w sobie niosą umiarkowany ładunek teologiczny. Często wspomina się fragment z Drugiej Księgi Machabejskiej, który ma uzasadniać modlitwę za zmarłych, ale on mówi jedynie o złożeniu ofiary przebłagalnej ze zwierząt za grzechy poległych. Takie ofiary są nieaktualne niezależnie od tego czy uznamy tę księgę za natchnioną. Poza tym fragmentem nie kojarzę żadnego, który wywoływałby większe spory.
Po drugie, o boskości Chrystusa wypowiedział się nie jeden, ale kilka soborów ekumenicznych. O kanonie Pisma nie wypowiedział się żaden z nich. Strona rzymskokatolicka często wskazuje na synody pod koniec IV wieku, ale one nie były uznawane za rozstrzygające na Wschodzie.