Podjąłem decyzję. Ważną. W wieku 40 lat niełatwo jest się przyznać przed samym sobą, że ciernista droga wiary jaką wybrałem była niewłaściwa.
Przekonuje mnie do tego festynowo-ludowy katolicyzm jaki panuje w KRK. Odnoszę wrażenie że w kościele nie jestem wiernym - owieczką a wiernym - baranem. Takim którego można łajać, strzyc do woli i nie martwić się o niego bo stado wszak liczne.
Od pewnego czasu obserwuję jak hierarchowie kościoła katolickiego kreują sytuację z której wynika, że religia katolicka jest rugowana z przestrzeni publicznej. Tymczasem.... Prasa katolicka jest powszechnie dostępna. Literatura katolicka gości na półkach każdej księgarni czy biblioteki. W tv trudno o dzień w którym przez ekran nie przewija się choć jeden ksiądz. Ilość katolickich rozgłośni radiowych jest naprawdę duża. Internet też jest miejscem gdzie KRK jest szeroko prezentowany. O ilości kościołów w miastach nie wspomnę. Biskupi zaś grzmią, że trwa wojna z kościołem. Mimo iż wiara rzymskokatolicka nie jest zapisana konstytucyjnie jako religia narodowa i jedynie słuszna to dominacja KRK w mediach jest niekwestionowana. A już szalę mej goryczy przelały bilbordy nawołujące do modlitwy różańcowej w związku z ginącym narodem polskim ??? ( http://niezalezna.pl/uploads/foto/2012/ ... odglad.jpg ) KRK zachowuje się tak jakby przy Imieniu Najwyższego znajdował się znak zastrzeżenia znaku towarowego. Religijność została sprowadzona do wiecznego umartwiania się i wyniesienia do rangi świętości idei pokuty i rozmodlenia do niekończącej się rzeszy świętych. Jakby to umartwianie się było jedyną drogą jaką można osiągnąć zbawienie a modlitwa była zbędnym larum jakie niepokoi Boga i dlatego zanoszona jest przed oblicza świętych a nie kierowana do samego adresata.
Wewnętrznie czuję, że monopol jaki uzurpuje sobie KRK ma się nijak do słów zapisanych w Ewangelii bo gdy sam się w nią zagłębiam to czuję, że sprawy proste choć najistotniejsze zostały na przestrzeni wieków ubrane w nieskończoną ilość kolejnych interpretacji i straciły swój pierwotny blask.
Nadchodzą święta Zmartwychwstania. Dla mnie od kilku lat to okres jakiegoś nasilonego pytania o Boga. O to kim jest dla mnie. Kim ja dla Niego. Ale postanowiłem, że tym razem nie pozwolę by moje pytania pozostały bez odpowiedzi. Bo czuję, że odpowiedzi są blisko. Tylko skutecznie przesłonięte.
Dlatego chciałbym poznać osoby które dorosły to konwersji i spytać o motywy tej decyzji. I o ich początki w nowej wierze.
Stąd moja obecność na tym forum.