Hej, witam wszystkich luteran Jestem katolikiem i interesuję się od pewnego czasu teologią luterańską. Jedno pytanie jednak mnie nurtuje - jak luteranie traktują proces nawrócenia? Chodzi mi o to, czy nawrócenie można tutaj traktować jako pewnego rodzaju tchnienie Ducha Świętego, czy może "łaskę uprzedzającą". Jak jednak pogodzić to z zasadą solum verbum? Chodzi mi o takie sytuacje, że np. jakiś wypadek skłania kogoś do tego, by zacząć myśleć o Bogu, co stopniowo kieruje go w kierunku Ewangelii. Albo jakaś inna sytuacja życiowa, czy np. poszukiwanie różnych form duchowości, aż do Ewangelii. Nie ma tutaj (na początku) udziału sakramentów ani głoszenia Ewangelii. Czy należałoby takie nawrócenie zaliczyć jako dzieło "Deus Absconditus" i się nad tym nie zastanawiać? W "Formule zgody" znalazłem też takie sformułowanie w rozdziale o wolnej woli: "Natomiast poucza się słusznie, że Bóg w nawróceniu przez przyciąganie mocą Ducha Świętego (przez powiew i działanie) czyni z ludzi opornych i niechętnych ludzi ochotnych(...)". Czy można nawrócenie tłumaczyć jako suwerenne działanie Ducha Świętego, który chociaż działa w Słowie i sakramentach, to wieje gdzie chce?
Pozdrawiam i liczę na odpowiedź