Tyle mówienia o ludziach luteranizmem zaskoczonych/zniesmaczonych/przerażonych*, kiedy się dowiadują kim jesteście, tyle opowieści o przykrych czy po prostu bezmyślnych tekstach. A może dla odmiany porozmawiajmy o czymś miłym?
Ja np. poszłam wczoraj po wpis do indeksu m. in. za pracę o postyllach protestanckich. Doktor mnie pyta o tytuł, ja mu odpowiadam i on mówi, ze już sobie przypomina, uderzyło go konsekwentne używanie "ksiądz Luter" Odpowiadam więc, że zabieg celowy, bo w Polsce "ksiądz" mówi się tylko o katolikach, a o księzach protestanckich już nie, ewentualnie czasem "pastor". I pan doktor mówi, że tak, on wie, że polscy protestanci używają słowa "ksiądz" i pyta czy ta praca to wynika z mojego głębszego zaangażowania w ten temat i czy jestem ze Śląska Cieszyńskiego Fajne to było
Kiedyś zabrałam też na nabo koleżankę-ateistkę i była bardzo zadowolona, że poszła, chwaliła liturgię i przede wszystkim kazanie. W ogóle często słyszę: wy to macie lepiej ;)
*niepotrzebne skreślić