Kolęda

[skomplik]

Dzisiejsi dominikanie podobnie jak jezuici - dzieki Bogu już nie są tymi samymi co przed Soborem Watykańskim II; ale oczywiście zgadzam sie ze wszystko zależy od człowieka

[Wędrowiec]

Wiedzcie, że nawet wielu katolików nie przyjmuje swoich duszpasterzy.

Z roku na rok to zjawisko przybiera coraz większe rozmiary. Wspomnieliście o rozmowach na temat wiary. Wierzcie mi, że wielu katolików miałoby sporo zastrzeżeń do różnorakich nauk swojego Kościoła.
Wielu pozostaje katolikami na papierku, bo nie chcą robić sobie później pod górkę (przy okazji ślubów, pogrzebów itp. okazji).

[Vojtas]

Wiedzcie, że nawet wielu katolików nie przyjmuje swoich duszpasterzy.

Może i jest tak. Natomiast czytałem że kolęde przyjmują też niewierzący,zielonoświątkowcy i inni niekatolicy

[Vojtas]

Napiszę pare słów o odwiedzinach duszpasterskich.
Kolęda – to odwieczny zwyczaj.
W czasach reformacji ksiądz sprawdzał prawowierność "owieczek" (czy w domu nie ma heretyckich książek i przedmiotów), pilnował należytego wyposażenia domu w „znamiona prawdziwej katolickiej wiary” i – jak zawsze – oceniał stan zamożności trzody, czyli na ile można daną owieczkę "ogolić.

Dzisiaj podchodzimy do kolędy luźno, ale dawniej nie przyjąć księdza, oznaczało narazić się na kary kościelne i szykany, a nawet oskarżenie o herezję.

Oskarżenie o arianizm nawet szlachcicowi groziło banicją z kraju. Ludzi niższych stanów przykuwali do kun zamocowanych w ścianach kościołów. Stosunkowo najlżejszą karą, (np gdy ofiara była zbyt mała), było zelżenie z ambony.

[Agnes]

Vojtas, jakie stare dobre czasy wspominasz!

[Vojtas]

Vojtas, jakie stare dobre czasy wspominasz!

Sprzed ponad 400 laty.

Zgodnie z obietnicą miałem opisać wizyte kolędową u mnie.
Przyszedł ksiądz. Był ubrany jedynie w sutanne,stułe miał w torbie,którą założył dopiero w domu.
Zaśpiewaliśmy wspólnie kolęde, odmówiliśmy modlitwę "Ojcze nasz". Ksiądz odczytał fragment Ewangelii a następnie pokropił mieszkanie. Nie dawał mi żadnych obrazków ani nie dawał krzyża do pocałowania. Nie rozmawialiśmy na tematy religijne, onic nie wypytywał mnie (jedyne o co zapytał mnie to to czy się modlę). W sumie ta wizyta była luźna Nie było czego się bać

[Agnes]

Jak uważasz, jaki był głębszy sens w tej wizycie? Oczywiście wspólna modlitwa i przeczytanie fragmentu Ewangelii to rzeczy jak najbardziej godne pochwały. A pytam nie ironicznie, tylko naprawdę jestem ciekawa.

[Tomasz]

Nie podchodziłbym do spotkania z katolickim księdzem chodzącym "po kolędzie" w kategorii "wizyty duszpasterskiej", ale chyba bardziej jako wizyty towarzyskiej.

[Vojtas]

Jak uważasz, jaki był głębszy sens w tej wizycie? Oczywiście wspólna modlitwa i przeczytanie fragmentu Ewangelii to rzeczy jak najbardziej godne pochwały. A pytam nie ironicznie, tylko naprawdę jestem ciekawa.

Traktuję to jako swoistą tradycję. Poza tym jestem gościnny. Wspólna modlitwa też nie jest niczym złym

[Agnes]

Jako spotkanie towarzyskie - to tak. Ale właśnie dlatego zapytałam o głębszy sens