Witam ponownie pastora. Przepraszam, ze nie zdążyłam wczoraj, ale miałam mały stan wyjątkowy w pracy
Co do postu bezpośrednio powyżej: Bardzo szanuję Marcina Lutra (nieprzypadkiem konwertowałam właśnie na luteranizm). Jednak chciałam zauważyć, że od jego czasów nastąpiła ewolucja społeczna w rozumieniu władzy - a także kilku innych spraw, o których Luter wypowiadał się równie autorytatywnie, np. na temat Żydów. Za czasów Lutra nie było Konwencji Genewskiej. Ani zakazu tortur. I tak dalej. Musimy więc odróżniać warstwę "immanentną" w pismach Lutra od warstwy eschatologicznej. Lub mówiąc wprost: zachować Sitz im Leben. Nie wszystkie jego słowa są równie ponadczasowe.
A teraz co do postu poprzedniego:
1. W Łk 12:14 czytamy fragment wpisujący się w ogólny sceptycyzm Jezusa co do kwestii finansowych i materializmu. Jest to część Jego ostrzegania przed róznymi formami chciwości. Jezus wycofuje się, mówiąc lapidarnie, z "pyskówek" o pieniądze.
2. W J 8 Jezus miesza się w spór i rozstrzyga go. Jest to inny spór: dotyczący życia i
śmierci, a także czegoś jeszcze znacznie większego, jak się okazuje na samym końcu. Zgadzam się, że tu mamy do czynienia z Chrystusem Jahwicznym. Ale to tym bardziej potwierdza moją tezę: że Bóg w Chrystusie, jako suwerenny Prawodawca inaczej wykłada prawo, którego sam jest przecież Autorem. Oto przykład Bożej suwerenności ("czyni wszystko, co chce") a także Bożej logiki ("myśli moje to nie myśli wasze"). W NT zasada obowiązująca w ST zostaje przeformułowana przez samego jej Autora, tak zresztą jak i w innym aspekcie istniejące już przecież w ST przykazanie miłości bliźniego również zostaje przez Jezusa przeformułowane, poprzez nadanie mu charakteru imperatywu o niespotykanej wcześniej sile.
3. Zwróćmy uwagę na J 8, 10-11. Wynika z niego, że wraz z ocaleniem od
śmierci fizycznej kobiecie umozliwiono ocalenie od
śmierci duchowej. Żyjąc, mogła sie nawrócić.
4. Stosuje pastor meta-intepretacje typologiczne. Rozumiem to, gdyz sama zajmuję się zawodowo tego rodzaju hermeneutyką (choc w zupełnie innej dziedzinie). Mają one wartość intelektualną. Jednak w przypadku etyki chrześcjiańskiej według mnie należy skupić się na warstwie bezpośredniego głoszenia Dobrej Nowiny, która ma wpływać na życie wierzącego i formować jego opinie oraz zachowania w kwestiach pryncypialnych. Dlatego w tym wypadku nie jest pożądane schodzenie zbyt daleko na kolejne poziomy, które zresztą im dalej, tym coraz bardziej nabierają charakteru spekulacji.
5. Przyznam, że nadal nie rozumiem kwestii Listów Pawła. Ja nie mówię o kościelnej karze
śmierci, ale o realnej, nieodwracalnej karze
śmierci polegającej na zabiciu człowieka moimi rękami poprzez np. powieszenie go czy posadzenie na krześle elektrycznym. Czytając Rzymian 13 w kontekście wersetów poprzedzających i następujących, które wcześniej wymieniłam - nie mogę absolutnie jako chrześcijanka zaaprobować kary
śmierci. Pamiętajmy też, że "zwierzchność", o której mówimy - nie jest bytem abstrakcyjnym, ale złożonym z konkretnych indywiduuów. Zadajmy więc może takie przewotne pytanie: jeśli
kara śmierci jest zgodna z etyką chrzescijańską, to czy chrześcijanin może zarabiać na swoje utrzymanie wykonując zawód kata?