Po raz kolejny zwróciłem dziś uwagę na dziwne omijanie przez tłumaczy filmów fabularnych elementów charakterystycznych dla ewangelicyzmu lub ich "katolicyzowanie".
Obejrzałem film De Palmy "Nietykalni" opowiadający o tym, jak Eliot Ness walczył nielegalnym handlem alkoholem i polował na Ala Capone w latach trzydziestych w USA. Jest w filmie scena, w której córka Eliota Ness'a kładąc się spać odmawia dość powszechną w anglojęzycznych krajach modlitwę :
"Jesus Christ, now I lay me down to sleep, I pray the Lord my soul to keep. If I should die before I wake, I pray the Lord my soul to take.", co w moim mało poetyckim przekładzie brzmi : "Jezu Chryste, teraz kładę się spać. Proszę Cię, Panie byś strzegł mej duszy. Jeśli miałbym umrzeć nim się obudzę, proszę Cię, Panie byś zabrał mą duszę."
Wiadomo, że Eliot Ness był synem imigrantów z Norwegii, wychował się w rodzinie luterańskiej, więc nawet jeśli tłumaczowi nie chciało się szukać rymów, mógł dla zachowania istoty skorzystać z naszej modlitwy wieczornej dziecka "O Panie Jezu, stróżu mój...". Jednak zdecydował się na katolicką modlitwę "Aniele Boży ..."
To nie pierwszy taki przypadek. Zjawisko to napotkałem także w tłumaczeniach literatury.
Ciekaw jestem Waszego zdania : czy to cenzura ze strony branży telewizyjnej, próba unikania "drażnienia" pobożności katolickiej czy tylko brak profesjonalnego podejścia do tłumaczeń.