Tomasz napisał(a):Albo nie rozumiesz, o czym tutaj piszę, albo nie chcesz rozumieć.
Jeżeli płód nie jest człowiekiem - ok. nie podlega ochronie prawnej, nie ma żadnych praw i do decyzji matki należy, czy chce urodzić dziecko, czy też nie.
Jeżeli natomiast jest już człowiekiem - to podlega ochronie prawnej i matka nie ma prawa do decydowania o jego życiu i śmierci (tak samo jak i po urodzeniu). To jest naturalna konsekwencja i nie ma to nawet nic wspólnego z przekonaniami religijnymi. Nie wiem, czy wiesz, ale dziecko poczęte w świetle polskiego prawa ma już pewną zdolność prawną (może być spadkobiercą).
Płód nie jest podmiotem praw, to matka jest podmiotem praw i ma prawo (prawo! nie obowiązek) narodzenia poczętego dziecka i to prawo jest chronione. Nasciturus sam w sobie nie ma praw dziedziczenia, bo jakąkolwiek zdolność prawną można posiadać dopiero z chwilą narodzenia (8 k.c.) 927 § 2 k.c - o którym zapewne myślisz - stanowi, że dziecko poczęte w chwili otwarcia spadku może być spadkobiercą/spadkobierczynią, dopiero i pod warunkiem, kiedy urodzi się żywe. To jest warunkiem "posiadania" praw. "Prawo do narodzenia się" - to tak jak "sucha woda" lub "kwadratowe koło" - oksymoron, wyrażenie wewnętrznie sprzeczne, dobre do erystycznych manipulacji, taka - zgodnie z Twoją retoryką - "....(wpisz sobie jakiś epitet) papka". Z przywoływaną przez Ciebie rzeczowością ma tyle wspólnego co Piast Kołodziej z komputerem.
I to czy płód nazwiemy "człowiekiem" nie ma żadnego znaczenia dla rzeczywistości. Zależy od metafizycznych założeń. Równie dobrze możemy człowiekiem nazwać "dziecko niepoczęte". I co z tego? Albo dopiero dziecko po uzyskaniu "wieku rozeznania". I co z tego, że takie sobie przyjmiesz kryteria? Rzeczywistości to nie zmienia, ani sposobu postępowania, ani praw. Woda, w której gotowały się jajeczka, nie stanie się rosołem, z samego faktu, że przyjmiesz takie ontologiczne założenia wstępne, które pozwolą jajko nazwać kurą. Możesz płód nazywać człowiekiem - to nie zmienia faktu, że prawo do decyzji o urodzeniu lub nie tego człowieka, należy do kobiety; a nie do nikogo innego. W dzisiejszej praktyce taki erystyczny zabieg służy jedynie do wzbudzania poczucia winy, które pozwala przemocowym instytucjom i strukturom na zachowywanie władzy nad ludźmi i wywierania wpływu, i o to jedynie chodzi.
Nie wiesz zupełnie o czym piszesz. To kobieta rodzi, i to jest decyzja, i tę decyzję: urodzić czy nie urodzić ktoś podejmuje. I tym kimś, jest matka, a nie ktoś inny. Brutalne szantażowanie sumienia (ciekawe co prawach sumienia matki?) wmawianiem głupot o "morderstwie", po to by rządzić poczuciem winy jest obrzydliwością. Jak można "mordować" kogoś kto się nie narodził? Może dziecko niepoczęte też można zamordować?
A dziecko, które się urodziło, jest już narodzone, i więc ta decyzja czy narodzić czy nie, została, tak czy inaczej, podjęta. Kobieta ma prawo zdecydować, czy chce to dziecko wychowywać czy nie. Co to ma wspólnego z morderstwem? Dla Ciebie wszystkie kobiety to "ex definitione" morderczynie, które o niczym innym, jak o mordowaniu dzieci nie myślą? Obsesja?
Zaczynasz już sam się zapętlać i serwujesz nam tutaj libertyńską papkę jak również wmawiasz mi rzeczy, których nie powiedziałem. Staram się podchodzić do tematu rzeczowo i bez zbędnych emocji. Nie oceniam tutaj absolutnie żadnej kobiety i nikogo nie nazywam mordercą. Wskazałem Ci jedynie w czym tkwi największy spór, tj. czy płód jest człowiekiem, czy nie. Jeżeli jest człowiekiem to ma również prawa człowieka, czyli przede wszystkim prawo do życia i nawet matka nie może tego prawa naruszać. Jeżeli nienarodzony człowiek jest już człowiekiem, to jego zabicie będzie niczym innym jak morderstwem. To jest logiczna konsekwencja. Czy tak trudno jest to zrozumieć ?
Nie mam tutaj żadnej obsesji i staram się podchodzić do tematu chłodno i obiektywnie. To raczej środowiska libertyńskie, lewackie i tp. mają na tym punkcie obsesje.
"Prawo do życia" kogoś, kto się jeszcze nie narodził, to oksymoron, erystyka. Prawo może mieć, kiedy się narodzi. Wskazałem Ci też, że to czy nazwiemy płód człowiekiem czy nie - nie zmieni rzeczywistości, takiej mianowicie, że jest to płód i że kobieta dopiero ma rodzić, i że decyzja o narodzinach należy nie do kogo innego jak do niej. To ona rodzi, a nie prof. Chazan, biskup, uczestnik forum dyskusyjnego, rząd, urzędnik czy ktokolwiek inny. Jak prof Chazan będzie miał urodzić dziecko, to będzie to sprawa jego sumienia, i praw jego sumienia, i będzie miał prawo do ochrony i obrony swoich praw. To jest logiczna konsekwencja. Czy tak trudno jest to zrozumieć?
I oczywiście, nikogo mordercą nie nazywasz. Tylko stwierdzasz, że kobieta, która zdecyduje się zakończyć swoją własną ciążę, dokonuje zabicia człowieka czyli niczego innego jak morderstwa. Ale oczywiście "nikogo nie oceniasz". Nie żartuj.