Agnes napisał(a):Wildente, nie wiesz nic ani o moim domu rodzinnm, ani o moim dzieciństwie, ani młodości, więc bardzo Cię proszę, abyś powstrzymała się pod moim adresem od komentarzy w rodzaju "dziewczynka z dobrego domu".
Nie wiem co w tym złego, bo to raczej komplement. No ale, skoro wolisz inaczej, to dobra, OK niech ci będzie, że byłaś chłopakiem z menelskiego towarzystwa. Sęk w tym, że to nadal nie zmienia, że mam wrażenie, że twoi menele byli niemiarodajni. Albo ja pochodzę z wyjątkowo menelskiego towarzystwa, skoro mam tyle wspomnień wcale nie gloryfikujących młodzieży lat 80/90.
nie pasuje mi to nijak ani do rodziny nauczycielskiej ani do doktoratu ani do tego, że teraz jesteś kobietą, ale jeżeli obraża cię stwierdzenie że byłaś z dobrego domu albo że byłaś dziewczyną, to nie będę się sprzeczać.
Agnes napisał(a):Aż tak nierozgarnięta nie jestem, abym w wieku 16 lat nie zauważyła, czy ktoś z moich kolegów wkłada nauczycielowi kosz na głowę
No dobra, jedna afera medialna na całą Polskę na wiele lat. Może tego nie było, a może media PRLowskie nie nagłośniły.
Agnes napisał(a):Tego u nas w liceum nie było. Wstawaliśmy, gdy wchodził nauczyciel na jego powitanie - to był taki gest szacunku (tym bardziej, że nauczycieli mieliśmy świetnych i dopiero dziś widzę, jak wiele im zawdzięczam). Okazując komuś starszemu od nas szacunek wiedzieliśmy, że szanujemy samych siebie. Nikt nam tych zachowań nie nakazywał - po prostu robiliśmy to sami z siebie. Dawniej było takie słowo, dziś już widzę zapomniane: "kindersztuba"...
Może to tylko moja menelska okolica i moje menelskie doświadczenia. Ale osobiście pamiętam, jak mój kolega z technikum poszedł kiedyś do nauczycielki i powiedział ,,Ładnie dziś pani wygląda. -- o dziękuję -- Żartowałem [i w ryk cała grupka przysłuchujących się]''. Osobiście pamiętam, że w technikum cisza i spokój była tylko na j.polskim i matematyce. Że na elektrotechnice był zamęt, hałas, a grupka chłopaków i dziewczyn w ostatnich ławkach grała w karty. Że się robiło różne przekręty, olewania i szanowało co najwyżej kilku z całego grona. Pamiętam jak się piło wódkę w szkole i to tak, że jedna dziewczyna prawie straciła przytomność i wymiotowała dalej niż widziała. Pamiętam jak paliło się po kiblach tak, że było aż szaro od dymu tam.
Agnes napisał(a):Nie sądzę, żeby powodem było to, że uczyłam się w liceum, a nie w technikum ani w szkole zawodowej. Bo akurat moja mama uczyła w zawodówce i w technikum (teraz przeszła na emeryturę), i jednak według niej młodzież kiedyś była inna.
Dobra, OK, widać ja jestem z jakiegoś wyjątkowego getta.
Zastanów się jednak czy choć trochę w gloryfikowaniu tamtej młodzieży nie ma tego samego zjawiska, co w gloryfikowaniu PRL, jak to fajnie było za komuny... My jesteśmy starsi, twoja mama jest starsza. Zmieniają się nam standardy oraz odbiór niektórych rzeczy. Patrzymy na nasze otoczenie i mówimy ,,do bani''. Sięgamy w przeszłość i myślimy ,,jakoś nie pamiętam, żeby wtedy mnie coś tak zniesmaczało, czyli kiedyś było fajnie''. Sęk w tym, że może wcale nie było tak fajnie, tylko nas wtedy pewne rzeczy mniej zniesmaczały i dlatego wspomnienia mamy wybielone nadmiernie.