Wysłany: Wto Sty 12, 2010 09:21
Kiedyś na DFE przytoczyłem fragment wypowiedzi z portalu "Ekumenizm" dot. sytuacji w Kościele Szwecji, ale temat w "ferworze walki' przepadł bez echa - zatem pozwolę sobie przytoczyć go tutaj :
"Problem w tym, że ta decyzja jest owocem czegoś dużo głębszego. Uważam, że Kościół Szwecji jest w głębokim kryzysie. W wyborach kościelnych wszystkich szczebli startują przede wszystkim partie polityczne - to już jest samo w sobie absurdem. Nie wymaga się od kandydatów nie tylko zaangażowania w życie Kościoła, ale nawet bycia chrześcijaninem (np. wśród kandydatów Socjaldemokratów w ostatnich wyborach był muzułmanin - eksponował to jako swoją zaletę). Trudno się dziwić, że w takim Synodzie teologiczne argumenty mają niewielką wartość wobec politycznej poprawności.
Inna sprawa - do Kościoła Szwecji należy ok. 70% Szwedów, przy czym szacuje się, że w nabożeństwach regularnie uczestniczy ok. 1%. Dla większości kontakt sprowadza się do czterech tradycyjnych ceremonii: chrzest, konfirmacja, ślub, pogrzeb. Kościół Szwecji godzi się z tą sytuacją i chce być "otwartym Kościołem dla wszystkich". Dlatego religijność spycha się na bok, akcentując rolę tradycyjną i społeczną.
Lider Partii Ludowej Liberałów (mającej rzecz jasna swoją frakcję w Synodzie), Jan Björklund, spytany o to, co jest najważniejszą kwestią w tych wyborach, odpowiedział: "To, że Kościół pozostanie otwartym kościołem ludowym (folkkyrka), tak żeby wszyscy członkowie czuli, że to jest Kościół dla nich, że są zaproszeni nawet jeśli bywają w nim tylko w największe święta i w chwilach kryzysu - to też jest w porządku. Alternatywą byłoby zostanie bardziej sektą dla małej grupy wysokokościelnych, chociaż oni oczywiście też są gorąco zaproszeni.", a także: "Kościół powinien być kościołem ludowym również dla wszystkich nas, którzy nie uważamy się na co dzień za wierzących chrześcijan, ale mimo to mamy jakąś wiarę gdzieś na dnie." Podobnie zdanie wyrażają inne dominujące w Synodzie partie: Socjaldemokraci, Partia Centrum i Umiarkowani. "
http://www.ekumenizm.pl/content/article ... 944307.htm
Przeraziły mnie słowa :"którzy nie uważamy się na co dzień za wierzących chrześcijan, ale mimo to mamy jakąś wiarę gdzieś na dnie." Z tej wypowiedzi dot. liberalnej wizji Kościoła, wynika, iż nie ma to już nic wspólnego z Chrześcijaństwem. Tzn że można być Chrześcijaninem tylko od święta i mieć "jąkąś wiarę" ?
Chciałbym poprosić - szczególnie Vikinga, który zna realia szwedzkie o skomentowanie tej wypowiedzi