Wysłany: Sob Lut 13, 2010 23:24
W ramach komentarza zamieszczam teksty jakie napisałem na temat niejasnej postawy Pani Biskup Margot Kaessmann wobec aborcji na
www.luteranie.phorum.pl odnośnie wywiadu z Panią Biskup. Artykuł zawierający fragmenty poglądów Pani Biskup ukazał się w "GW".
1.Biskup powiedziała o aborcji:
"Chciałabym, aby kobiety nigdy nie przerywały ciąży. W trudnej sytuacji życiowej wiele decyduje się na zabieg i powinny to robić legalnie, w bezpiecznych warunkach. Prawo w Niemczech jest słuszne [dopuszcza aborcję na życzenie kobiety]. Nie wolno potępiać tych kobiet, trzeba im pomagać także po zabiegu"
W komentarzu napisałem:
"Co z życiem nienarodzonych dzieci?
Czy "Nie zabijaj" lub inaczej bardziej dosadnie - "Nie morduj" obowiązuje czy nie?
Co to jest lub jak wygląda "trudna sytuacja życiowa", która pozwala na zabijanie nienarodzonych dzieci?
Czy z powodu "trudnej sytuacji życiowej" możemy jako chrześcijanie pozwolić by zabijano nienarodzone dzieci? Inaczej czy mamy pozwolić by nie narodzone dzieci były ofiarami nieodpowiedzialnych rodziców?
Pytania, które postawiłem są retoryczne. Kategorycznie mówię NIE wobec aborcji.
Poglądy Biskup pachną lewicową, kryptokomunistyczną rewoltą z 1968 r.
Myślę, że "trudna sytuacja życiowa" to jakiś neoliberalny, wręcz lewacki eufemizm! (...)"
Dalej:
2."(...)Im kraj jest bardziej "światły" vide Hiszpania - to więcej takich "praw", które w majestacie stanowionego prawa dopuszcza zabijanie nienarodzonych. (Zapatero wpadł na pomysł, aby szesnastoletnie dziewczęta bez zgody rodziców mogły dokonywać na życzenie aborcji.)
Pojawia się więc argument dotyczący trudnej "sytuacji życiowej kobiety" (dlaczego tylko kobiety, a nie rodziców?), a dalej prawo do świadomego macierzyństwa. itd. itd.
Wszystkie te argumenty brzmią nawet miło - ale za parawanem pięknych słów kryje się przyzwolenie na zabijanie.
Brak tylko ich zwolennikom konsekwencji. Założę się, iż zwolenicy aborcji na życzenie (w Niemczech w Hiszpanii tak o wygląda)- są jednocześnie przeciwnikami kary śmierci. Także w świetle praw człowieka.
Więc jak to? Gdzie jest logika?
Pozwalamy na aborcję - zabicie istoty nienarodzonej, która jest całkowicie bezbronna, pozbawiona możliwości obrony, zależna od matki, bo - "trudna sytuacja życiowa", bo "prawo kobiety do decydowania o macierzyństwie", bo "lepiej by dziecko było kochane i co najważniejsze chciane" itd. itd. - a jednocześnie sprzeciwiamy się karze śmierci wobec osób, które są dorosłe, które stanowią potencjalne zagrożenie dla innych i które mogą ponieść konsekwencje własnych czynów, bo "szanujemy i chronimy życie"? Gdzie jest u konsekwencja?
Będąc przeciwnikiem aborcji jestem też przeciwnikiem kary śmierci.
Co do stanowiska Pani Biskup - Kościół zarówno instytucjonalny jak i my powiniśmy bronić prawa do życia osób nienarodzonych nie tylko przez sprzeciw wobec aborcji, ale dążenie do powstawania ośrodków w Kościele, które wezmą odpowiedzialność za niechciane, nienarodzone dzieci. Kościół ma nie tylko wzywać, ale realnie działać.(...)"