"Protestancki etos pracy" był w pewnym sensie wymierzony w pasożytnicze warstwy społeczeństwa średniowiecznego, zwłaszcza mnichów z zakonów kontemplacyjnych i żebrzących. Jego kształtowanie ułatwiła zasada usprawiedliwienia z wiary, gdzie uczynki, jak m. in. posty, pielgrzymki, czuwania, długotrwałe posty i modlitwy nie są w stanie wyjednać Łaski i tym samym przyczynić się do zbawienia. Kiedy nie trzeba było już zabiegać w ten sposób o zbawienie, można się było zwrócić ku pożyteczniejszym dla wspólnoty zajęciom. Jak się mówi niekiedy mówi, zasada ora per labora zastąpiła benedyktyńską zasadę ora et labora.
Kolejnym momentem wydaje się być poszukiwanie przez niektórych kalwinistów znaków potwierdzających wybranie. Zgodnie z niektórymi tekstami starotestamentowymi, które mówią o błogosławieństwie Bożym jako materialnym powodzeniu, zrozumieli oni, że takim znakiem może być powodzenie w interesach. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że taki etos pracy kształtował się w środowisku, gdzie praca przynosiła zyski, często wysokie. Nie było to środowisko rolników i rzemieślników, ale kupców i bankierów. Czy rolnik i rzemieślnik może zawsze liczyć na pewny zysk ze swojej ciężkiej pracy? Otóż nie. Mimo wniesionego trudu, okoliczności przyrody mogą zniszczyć uprawy. Mimo wyprodukowania towarów, mogą one nie znaleźć nabywcy. I wówczas o zysku można zapomnieć. Natomiast kupiec, bankier, a dziś zwłaszcza spekulant giełdowy, mogą liczyć na szybki i duży zysk. Tak więc ciężka praca może nie dawać zysku i przeciwnie duży zysk można uzyskać niewielkim nakładem pracy. Praca więc ręczna choć często ciężka i uciążliwa, może nie przynosić spodziewanych efektów, trudno więc na niej budować przekonanie o pewności wybrania. Co innego praca bankiera i kupca.
Kiedy by traktować jednak Pawłowe „kto nie pracuje, niech nie je” dosłownie, bankierzy i kupcy musieliby zwinąć interes
, bo chodziło mu o pracę ręczną. W końcu zajmował się wytwarzaniem namiotów
.
Rozwój kapitalizmu pokazał jeszcze jedną rzecz. Wśród średniej klasy społeczeństwa angielskiego jeszcze w latach 50-tych ubiegłego wieku pokutował kalwiński mit, że człowiekiem ubogim może być tylko leń. Przeprowadzone jednak wówczas badania socjologiczne pokazały, że tak nie jest, bowiem ludzie wykonujący często uczciwie ciężką pracę ręczną są wynagradzani tak nisko, iż mimo swego trudu pozostają biedni. Był to pewien wstrząs dla ówczesnej świadomości społecznej. Albo też obnażenie hipokryzji. Czy zatem protestancki etos pracy uprzywilejowuje nie tyle ludzi pracowitych, co sprytnych, przebiegłych, przemyślnych i bezwzględnych, którzy bliźniego maja za nic?
Myślę, że warto wskazać na miejsce, gdzie swego kresu doświadczyło wiele etosów nowożytnej Europy – Auschwitz. Widniejące nad wejściem do obozu hasło „Praca czyni wolnym” nie było w zamyśle tych, którzy je tam umieścili żadną kpiną, ale pojawiło się w dobrej wierze, być może jako efekt etosu pracy (wzbraniam się tutaj użyć słowa „protestanckiego”). W Auschwitz okazało się, że praca może być nie tylko wartością pozytywną, ale i negatywną; może nie tylko nie przynosić dochodów, ale służyć wyniszczeniu człowieka.
Dlatego ja osobiście cenię sobie wyżej zasadę benedyktyńską, czyli ora et labora, choć nie rozumiem jej w sensie uczynkowym, ale w duchu Koheleta:
"1 Wszystko ma swój czas,
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem:
2 Jest czas rodzenia i czas umierania,
czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasadzono,
3 czas zabijania i czas leczenia,
czas burzenia i czas budowania,
4 czas płaczu i czas śmiechu,
czas zawodzenia i czas pląsów,
5 czas rzucania kamieni i czas ich zbierania,
czas pieszczot cielesnych i czas wstrzymywania się od nich,
6 czas szukania i czas tracenia,
czas zachowania i czas wyrzucania,
7 czas rozdzierania i czas zszywania,
czas milczenia i czas mówienia,
8 czas miłowania i czas nienawiści,
czas wojny i czas pokoju.
9 Cóż przyjdzie pracującemu
z trudu, jaki sobie zadaje?
10 Przyjrzałem się pracy, jaką Bóg obarczył ludzi,
by się nią trudzili.
11 Uczynił wszystko pięknie w swoim czasie,
dał im nawet wyobrażenie o dziejach świata,
tak jednak, że nie pojmie człowiek dzieł,
jakich Bóg dokonuje od początku aż do końca.
12 Poznałem, że dla niego nic lepszego,
niż cieszyć się i o to dbać,
by szczęścia zaznać w swym życiu.
13 Bo też, że człowiek je i pije,
i cieszy się szczęściem przy całym swym trudzie -
to wszystko dar Boży".