Septemberlicht, chciałem się ustosunkować do twojej wypowiedzi a właściwie odpowiedzi na moje pytanie z zamkniętego wątku o prof. Chazanie:
Poza tym, kiedy twoim zdaniem zarodek staje się człowiekiem. W chwili porodu dopiero?
Nie ma i nie może być jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Bo to kwestia natury filozoficznej a nie medycznej. Ja rozumuję tu trzeźworozsądkowo. Nie nazywam jajka kurą, nie nazywam pestki jabłonią, nie będę więc nazywał ludzkiego płodu człowiekiem. Dla mnie kompromisową i rozsądną datą jest 6-7 miesiąc, czyli czas kiedy ludzki płód ma minimalne choć szanse na samodzielne życie poza ciałem matki. Ta cezura jest oczywiście subiektywna, kwestionowalna. Ale wydaje mi się lepsza od poglądu, że dwudniowa zygota to człowiek.
Nie rozumiem Cię, z jednej strony uważasz morderstwo za straszną zbrodnię jednocześnie nie umiesz określić kiedy płód zaczyna być człowiekiem. Skąd zatem przyzwolenie u Ciebie na aborcję? Jeżeli pojęcie człowieczeństwa jest ulotne i jest zagadnieniem natury filozoficznej, dlaczego nie uśmiercać chorych noworodków, ba, nawet dzieci do 3 roku życia. przecież one też byłyby w stanie same przeżyć bez pomocy rodziców. nie są samowystarczalne? Bo dalej idąc można powiedzieć jak pewna feministka o której wspominałem, że nie wszyscy są ludźmi.Czy byłbyś w stanie usprawiedliwić takie rzeczy? Nie jest moim zamiarem obrażanie Ciebie ale jeżeli zostawiamy ustawodawcy decyzję czy ktoś jest już człowiekiem czy nie nigdy nie można być pewnym jak szybko spadnie cena życia w ciągu kolejnych dekad.
Polecam też pewną ciekawostkę, według prawa UK lekarze nie musieli ratować tego dziecka, obecnie ma już 10 lat!
http://kobieta.onet.pl/dziecko/ciaza-i- ... -lat/vjtn2