Otaczanie kultem Marii, Matki Jezusa, czy innych świętych, jest odstępstwem od ewangelickich zasad „soli Deo gloria” i „solus Christus”. Oczywiście, czym innym jest kult a czym innym szacunek. Wolę mówić właśnie o szacunku a nie o czci. Bowiem w teologii rzymskokatolickiej i prawosławnej istnieje odróżnienie: latria - kult ofiarowany Bogu, i dulia – jako cześć oddawana świętym, relikwiom i obrazom. Dla mnie to odróżnienie jest dość niewyraźne w momencie, gdy kieruje się do świętych modlitwy i prośby o wstawiennictwo, pali się przed obrazami świece i kadzidła, kłania się im, całuje itp., bo są to akty kultu. Dlatego zamiast o czci lepiej mówić o szacunku, by uniknąć takich kultycznych skojarzeń.
Włączanie jakiegokolwiek pośrednictwa pomiędzy Chrystusa i wiernego, czy to będzie „kapłan”, czy święci, czy ikony, to dla mnie odstępstwo od ewangelicyzmu.
Czytałem kilka biografii M. Lutra, ale nigdzie nie natknąłem się na informację jakoby modlił się do Marii. Ale zachowywał on niektóre dawne obyczaje, jak np. spowiedź uszna, nie obciążając nimi współwyznawców.
Swoją drogą, Magnificat jest OK, bo wychwala się w nim Boga. To tekst z Łk 1, 46-55