przez Jonah » N mar 25, 2012 17:26
Źródłem monastycyzmu jest potępienie jakości życia chrześcijańskiego współwyznawców. Niektórzy chrześcijanie po prostu uznawali, że w mieście zbawić się nie sposób i uciekali na pustynię. To dzieli wspólnotę i prowadzi do wyodrębnienia się kasty "dokonałych". Na czym polega ich doskonałość? To kryje się w pytaniu, ktore często spotkać można w sentencjach ojców pustyni: abba, jak mogę się zbawić. Właśnie tak. Nie: jak mogę być zbawiony, ale: jak mogę się zbawić. Pytanie to ma oczywiście posmak pelagiański. Co mogę uczynić, czym się zasłużyć, by być zbawionym. Pelagiusz był wlaśnie mnichem.
Myślenie Luterowe idzie w innym kierunku. Usprawiedliwiony jestem przez wiarę, więc nie muszę zabiegać o nie przez uczynki. Uświęcać mam się w świecie, a nie w klasztorze. To bywa nieraz trudniejsze.
Spowiedź uszna ma swoje źródła monastyczne. Do dziś istnieje taka spowiedź niesakramentalna w klasztorach prawosławnych, gdzie wyznaje się grzechy wybranemu przewodnikowi duchowemu. Na Zachodzie pojawiła się pod wpływem mnichów iroszkockich. Tak więc dość późno. Jeszcze później wprowadzono obowiązek spowiedzi przed przystąpieniem do komunii. W wielu Kościołach prawosławnych nie wiąże się śliśle Eucharystii ze spowiedzią, np. spowiedź można odbyć w dogodnym czasie, wystarczy przez komunią żałować za grzechy i powziąć postanowienie takiej spowiedzi.
M. Luter do końca życia korzystał ze spowiedzi indywidualnej, ale nie nakazywał jej innym, pozostawiając to wolności chrześcijańskiej. Ideą reformacji było to, że człowiek stoi przed Bogiem bez żadnych pośredników w postaci "kapłanów". Jedynym Pośrednikiem jest Chrystus. Pastor jedynie jest kapłanem na mocy powszechnego kapłaństwa wszystkich wiernych. Nie ma odrębnego stanu kapłańskiego. Ordynacja upoważnia pastora do występowania w imieniu wspólnoty, głoszenia Słowa i sprawowania sakramentów, ale nie czyni to z niego pośrednika.
Nakładania na wiernych obowiązku spowiedzi usznej byłoby przeciwne tej wolności chrześcijanina, o której mówił M. Luter. Niemniej nie wyobrażam sobie wyeliminowania z liturgii Powszechnej modlitwy spowiedniej. Jak ktoś potrzebuje, może postępować zgodnie z Jk 5:15: "Wyznawajcie tedy grzechy jedni drugim i módlcie się jedni za drugich, abyście byli uzdrowieni".
Ustalenie katalogu jakichś szczególnych "świętych" byłoby ekwiwalentem urzędowej beatyfikacji. Czy jest to potrzebne? Tak oni jak i my jesteśmy świętymi tylko świętością Chrystusa, żadnej zasługi w tym nie mamy. Podziwiać więc trzeba J. Kalwina, który zadbał o to, by nikt nie wiedział, gdzie jest jego grób.