Używamy informacji zapisanych za pomocą plików cookies w celu zapewnienia Wam maksymalnej wygody przy korzystaniu z naszej strony. Korzystają z nich również firmy reklamowe. Jeżeli wyrażasz zgodę na zapisywanie informacji zawartych w cookies kliknij "Akceptuj", w przeciwnym wypadku wyłącz ciasteczka dla tej witryny w ustawieniach swojej przeglądarki. Akceptuj

Wysokokościelna liturgia luterańska

Czym jest nurt wysokokościelny i jakie jest jego miejsce we współczesnym Luteranizmie

Wysokokościelna liturgia luterańska

Postprzez Grzegorz » Pt wrz 25, 2020 20:26

Zachęcam do lektury nowego artykułu na portalu: "Wysokokościelna liturgia luterańska w pobożności osoby świeckiej":
https://www.luteranie.konfesyjni.pl/art ... -swieckiej
Avatar użytkownika
Grzegorz
 
Posty: 1120
Dołączył(a): Śr wrz 11, 2013 20:48
Lokalizacja: Warszawa
wyznanie: KEA
  

Re: Wysokokościelna liturgia luterańska

Postprzez Jakub » So wrz 26, 2020 09:23

Bardzo ciekawy artykuł i godny uwagi, ponieważ pisany z perspektywy osoby świeckiej. Mam jednak parę uwag ... :)

1. To nie jest tak, że staroluteranie zaczęli protestować przeciwko wprowadzeniu togi. Od czasów reformacji doszło dość szybko do uproszczenia w strojach liturgicznych. Najpowszechniejsze było używanie komży - w różnych formach. Komżę zakładano oczywiście na "coś czarnego". W tamtych czasach długie, czarne szaty były normalnym, codziennym ubraniem. Z czasem - zwłaszcza w oświeceniu zaczęły upowszechniać się krótsze ubrania - dlatego też wprowadzenie jednolitej togi, było rozwiązaniem praktycznego problemu. Tylko niektóre grupy staroluterańskie używały komży. Gdzieś kiedyś czytałem o staroluteranach (chyba w Brandenburgii) którzy używali komżę na każdą niedzielę i święto z wyjątkiem Wielkiego Piątku.
Sporadycznie używano w luteranizmie długą albę i ornat - ale dość szybko stało się to jakimś wyjątkiem od reguły.
Natomiast stuła była w użyciu w niektórych miejscach w XVI wieku, ale potem zanikła z użytku.
Tak więc staroluteranie wcale nie prostestowali przeciwko togom - przyjęli te togi (choć używali czasem odrębnej ich wersji - tzw. tóg staroluterańskich, które w KE-A używają obaj ks. ks. Gasiowie i ks. Lik). Co więcej - do dziś staroluteranie w Niemczech (SELK) używają togę - czy to ze stułą, czy bez stuły. Bardziej radykalni staroluteranie z FELK używają tylko i wyłącznie same togi.
Punktem sporu nie była nawet tak naprawdę unią kościelna - bo póki chodziło tylko o jedną zwierzchność to to aż tak niepokojące nie było. Problem pojawił się dopiero w roku 1830 kiedy wprowadzono Agendę unijną. Można ją przeczytać na internecie w języku polskim. Jest to naprawdę wspaniałe dzieło - będące próbą realnej odnowy liturgiczne po "mrokach oświecenia". Sam wielokrotnie inspirowałem się czy to Agendą unijną, czy śpiewnikiem unijnym (górnośląskim). Niestety to wspaniałe dzieło miało kilka poważnych wad. Najpoważniejszą z nich było zniesienie klasycznej formuły dystrybucji Wieczerzy Pańskiej, czyli słów: "bierz i jedz, oto prawdziwe ciało naszego Pana ...". To tak naprawdę stało się powodem wyodrębnienia staroluteran.

2. Co do spostrzeżenie, że "świeccy są jedynie widownią". No tu się nie zgodzę. Cała istota liturgii spoczywa w tym, że jest ona wspólna. Jest ona dialogiem między pastorem a zborem, ale też wspólnym aktem pastora i zboru. Części liturgiczne, czy pieśni są właśnie dlatego ważne, że nie jest to "one man show". Zresztą liturgia powinna być zabezpieczeniem przed tym, aby z nabożeństwa nie stał się pokaz kreatywności księdza, czy jakiś para-liturgiczny teatr. Lektorzy świeccy - ok, pod warunkiem, że znajdą się ludzie z dobrą dykcją. Tu zwłaszcza nauczyciele mogą mieć "pole do popisu". Włączenie do czytań świeckich ot tak "dla zasady", nie powinno być ważniejsze od wyrazistego przeczytania Słowa Bożego. Owszem nie każdy ksiądz ma dobrą dykcję i czasem świeccy mogą być ratunkiem dla zboru :) Podobnie jeżeli chodzi o dystrybucję Wieczerzy Świętej. W mojej parafii gdzie jest malutkie prezbiterium (tj. tzw. ogródek koło ołtarza) byłoby to kompletnie niewykonalne. Natomiast generalnie idea włączenia świeckich jako asystentów liturgicznych jest naprawdę bardzo słuszna.

Na koniec pewna obserwacja. Jest tam zarzut wobec pietystów. Powiem coś z moich okolic. W wielu okolicznych zborach w niedziele odbywają się Godziny Biblijne organizowane nie przez parafie, ale przez organizację misyjną. Część ludzi nie pójdzie na "formalistyczne" nabożeństwo, ale na otwartą "przebudzoną" Godzinę Biblijną. W ogóle myślę, że jest to duże zagrożenie, kiedy cokolwiek innego w życiu tygodniowym zboru staje się ważniejsze od niedzielnego nabożeństwa. Albo kiedy nabożeństwo zostaje potraktowane jako obciążenie, które "ogranicza żywą wiarę".

Jeszcze raz wielkie dzięki za tej artykuł!
Avatar użytkownika
Jakub
Moderator
 
Posty: 454
Dołączył(a): Wt mar 23, 2010 19:16
Lokalizacja: Gródek - LEKAW
wyznanie: Lut. Ew. Kość. AW w Czechach
  

Re: Wysokokościelna liturgia luterańska

Postprzez Aleksander » So wrz 26, 2020 10:54

Jakub napisał(a):Bardzo ciekawy artykuł i godny uwagi, ponieważ pisany z perspektywy osoby świeckiej. Mam jednak parę uwag ... :)

1. To nie jest tak, że staroluteranie zaczęli protestować przeciwko wprowadzeniu togi. Od czasów reformacji doszło dość szybko do uproszczenia w strojach liturgicznych. Najpowszechniejsze było używanie komży - w różnych formach. Komżę zakładano oczywiście na "coś czarnego". W tamtych czasach długie, czarne szaty były normalnym, codziennym ubraniem. Z czasem - zwłaszcza w oświeceniu zaczęły upowszechniać się krótsze ubrania - dlatego też wprowadzenie jednolitej togi, było rozwiązaniem praktycznego problemu. Tylko niektóre grupy staroluterańskie używały komży. Gdzieś kiedyś czytałem o staroluteranach (chyba w Brandenburgii) którzy używali komżę na każdą niedzielę i święto z wyjątkiem Wielkiego Piątku.
Sporadycznie używano w luteranizmie długą albę i ornat - ale dość szybko stało się to jakimś wyjątkiem od reguły.
Natomiast stuła była w użyciu w niektórych miejscach w XVI wieku, ale potem zanikła z użytku.
Tak więc staroluteranie wcale nie prostestowali przeciwko togom - przyjęli te togi (choć używali czasem odrębnej ich wersji - tzw. tóg staroluterańskich, które w KE-A używają obaj ks. ks. Gasiowie i ks. Lik). Co więcej - do dziś staroluteranie w Niemczech (SELK) używają togę - czy to ze stułą, czy bez stuły. Bardziej radykalni staroluteranie z FELK używają tylko i wyłącznie same togi.
Punktem sporu nie była nawet tak naprawdę unią kościelna - bo póki chodziło tylko o jedną zwierzchność to to aż tak niepokojące nie było. Problem pojawił się dopiero w roku 1830 kiedy wprowadzono Agendę unijną. Można ją przeczytać na internecie w języku polskim. Jest to naprawdę wspaniałe dzieło - będące próbą realnej odnowy liturgiczne po "mrokach oświecenia". Sam wielokrotnie inspirowałem się czy to Agendą unijną, czy śpiewnikiem unijnym (górnośląskim). Niestety to wspaniałe dzieło miało kilka poważnych wad. Najpoważniejszą z nich było zniesienie klasycznej formuły dystrybucji Wieczerzy Pańskiej, czyli słów: "bierz i jedz, oto prawdziwe ciało naszego Pana ...". To tak naprawdę stało się powodem wyodrębnienia staroluteran.

2. Co do spostrzeżenie, że "świeccy są jedynie widownią". No tu się nie zgodzę. Cała istota liturgii spoczywa w tym, że jest ona wspólna. Jest ona dialogiem między pastorem a zborem, ale też wspólnym aktem pastora i zboru. Części liturgiczne, czy pieśni są właśnie dlatego ważne, że nie jest to "one man show". Zresztą liturgia powinna być zabezpieczeniem przed tym, aby z nabożeństwa nie stał się pokaz kreatywności księdza, czy jakiś para-liturgiczny teatr. Lektorzy świeccy - ok, pod warunkiem, że znajdą się ludzie z dobrą dykcją. Tu zwłaszcza nauczyciele mogą mieć "pole do popisu". Włączenie do czytań świeckich ot tak "dla zasady", nie powinno być ważniejsze od wyrazistego przeczytania Słowa Bożego. Owszem nie każdy ksiądz ma dobrą dykcję i czasem świeccy mogą być ratunkiem dla zboru :) Podobnie jeżeli chodzi o dystrybucję Wieczerzy Świętej. W mojej parafii gdzie jest malutkie prezbiterium (tj. tzw. ogródek koło ołtarza) byłoby to kompletnie niewykonalne. Natomiast generalnie idea włączenia świeckich jako asystentów liturgicznych jest naprawdę bardzo słuszna.

Na koniec pewna obserwacja. Jest tam zarzut wobec pietystów. Powiem coś z moich okolic. W wielu okolicznych zborach w niedziele odbywają się Godziny Biblijne organizowane nie przez parafie, ale przez organizację misyjną. Część ludzi nie pójdzie na "formalistyczne" nabożeństwo, ale na otwartą "przebudzoną" Godzinę Biblijną. W ogóle myślę, że jest to duże zagrożenie, kiedy cokolwiek innego w życiu tygodniowym zboru staje się ważniejsze od niedzielnego nabożeństwa. Albo kiedy nabożeństwo zostaje potraktowane jako obciążenie, które "ogranicza żywą wiarę".

Jeszcze raz wielkie dzięki za tej artykuł!
Cenne uwagi.

Sent from my IN2013 using Tapatalk
Avatar użytkownika
Aleksander
 
Posty: 1655
Dołączył(a): Cz sie 19, 2010 09:30
wyznanie: Luteranin
dyplomy: 3
  


Powrót do Luteranizm wysokokościelny

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 11 gości

cron