przez Remigius » Wt kwi 13, 2010 21:19
Wysłany: Wto Lut 09, 2010 12:21
Oczywiście nie chodziło mi o automatyzm na zasadzie "jak oferują - to biorę". ani o to żeby Wieczerzę po prostu "zaliczyć".
Jeżeli czytam, że rodzi się w kimś motywacja przyjmowania Komunii, żeby to tak smutno nie wyglądało, jak jedna osoba przyjmuje, to widzę, że jako ewangelik dość świeży (rok po konwersji) nie rozumiem "mentalności komunijnej" naszych współwyznawców.
Przecież jeżeli się wierzy w obecność Jezusa w Sakramencie, to czy przekonanie to nie wzbudza pragnienia właśnie tego rodzaju jedności z Nim (communio). O.K. W ewangelii nie jest powiedziane, ile razy do roku należy Komunię przyjmować. Myślę jednak, że taka reglamentacja, gdyby miała miejsce, byłaby podobna do przykazania: "Masz kupować żonie kwiatka 4 razy w roku", dlatego jej w Biblii nie ma. Sakrament to rzeczywistość łaski, ale i miłości, dlatego sprzeciwia się ona reglamentacji.
Chciałbym jednak wiedzieć, tak z ciekawości, nie żeby kogoś krytykować, co się dzieje w głowie/sercu ludzi, którzy uczestniczą w nabożeństwie z Wieczerzą i a priori, znaczy wychodząc z domu zakładają (wiedząc, że takie nabożeństwo będzie odprawione), że do Komunii nie przystąpią. Na czym polega wtedy ich uczestnictwo w takim nabożeństwie. Jak się czują? Mi się narzuca, że uczestnictwo takie jest niepełne, bo "korzysta się" wprawdzie ze Słowa, a nie z Sakramentu. Niepełność takiego uczestnictwa powinna być raczej wyjątkiem, niż regułą. Co jednak myśli taka osoba? Zakłada, że ci bardziej pobożni/dewocyjni będą się teraz spowiadać i przyjmą Komunię, a ja po chrześcijańsku będę to tolerował tupiąc z nogi na nogę i czekając, kiedy się to skończy?
Jak powiedziałem, nie rozumiem jeszcze ewangelickiej mentalności komunijnej. Zjawisko mnie intryguje, bo jest dla mnie nowe, wręcz kuriozalne, bo większość mojej ewangelickiej przygody to kościół niemiecki, gdzie przeginają w drugą stronę, bo nie akcentuje się spowiedzi, a do Komunii przystępuje się masowo. Jak jeden mój znajomy zauważył, w Niemczech są sami święci i spowiadać się nie muszą. No cóż. Co kraj, to obyczaj, jak widzę.