Fróbel napisał(a):Też od jakiegoś czasu zastanawiam se na nieomylnością Biblii, nie ukrywam, że jest to spowodowane książka Hanska Kunga "Nieomylny" w której wykazał błędy i zaprzeczył wszelkiej nieomylności soborom, papieżowi oraz Biblii. Dla niego tylko Bóg jest nieomylny.
Lektura Kunga zrodziła u mnie masę pytań
Czy Pismo Święte jest Objawieniem czy tylko Objawienie poświadcza?
Czy Biblia jako dzieło ludzkie ze wszystkimi ich autorów talentami, ograniczeniami, możliwościami poznania i błędu, inspirowane do napisania przez Boga może nieomylne czy raczej przesiąknięte Nim?
Czy Bóg dział na poszczególnych autorów wprost czy pośrednio i w ukryciu?
Czy można mówić o natchnieniu werbalnym tak jak w Koranie?
Czy działanie Ducha Świętego nie wyklucza wad i błędów?
Jeżeli Pismo Święte jest nieomylne to czy można je odczytywać literalnie?
Jak wytłumaczyć historyczne i naukowo-przyrodnicze, które wykazała egzegeza historyczno-krytyczna?
I na koniec skąd pewność, że na przestrzeni nie wkradł się błąd kopistów, coś nie zostało dopisane, skoro nie mamy orginałów?
Fróbel dobre pytania. Pozwól, ze spróbuję na nie odpowiedzieć. Zastrzegam, ze na każde z nich można napisać cały esej, aby w jakimś stopniu zgłębić sprawę. Jednak uczestniczymy na forum, a tu obowiązują zasady postów. Elżbieta i tak mnie napomina
za zbyt długie posty.
W jaki sposób Pismo może poświadczać o Objawieniu, jeśli jest to subiektywny produkt człowieka? Niektórzy teolodzy przyznając racje liberalnym zarzutom, a jednak pragnąc umotywować wiarę w Boga udali się w kierunku pewnego kompromisu. Pismo zawiera pełno błędów, ale jak to bywa ze wszystkim zawiera jakąś cząstkę prawdy, z którą jesteśmy w stanie jakoś połączyć się. Różnią się między sobą w metodach wydobywania prawdy w Piśmie. Niektórzy całkiem odrzucili obiektywne Objawienie jako takie. Powstaje pytanie: jaką wybrać metodę wydobywania prawdziwego Objawienia? A zasadnicze pytanie: czy metoda, którą wybierzemy nie staje się ważniejsza, niż samo źródło z którego wydobywamy? Innymi słowy sama metoda staje się objektywną, nadrzędna. Podam przykład. Jeden z teologów ST badając źródła historyczne z czasów starożytnego Egiptu, czasy niewoli Izraela, stwierdził, że nie ma żadnych historycznych potwierdzeń Wyjścia Izraela z Egiptu. Zatem nie możemy potwierdzić prawdziwości opisu Biblijnego. Tylko, ze ten sam teolog stwierdził, że skrybowie egipscy często dopuszczali się przekłamań historycznych, bowiem nie mogli opisywać porażek faraonów. Znalezione zostały "monumenty" stawiane na część wygranej bitwy przez faraona, a w rzeczywiście bitwa była przegrana. Pomaga nam to zrozumieć dlaczego skrybowie mogli nie opisywać tego wydarzenia, bo była to sromotna przegrana z jakimś podrzędnym pasterskim ludem (niewolnikami). Izrael nie był wart (w oczach Egipcjan) nawet tego, aby go opisywać, nie była to śmietanka intelektualna, militarna, aby nią się zajmować. Po drugie, a to jest ważniejsze, jak możemy, znając takie fakty, używać manuskrypty egipskie jako nadrzędne źródło potwierdzające prawdziwość słów Pisma?
Zatem aby stwierdzić, że Pismo tylko poświadcza o Objawieniu potrzebne są nam inne źródła wspierające taką tezę. innymi słowy to nie Biblia staje się głównym źródłem poznania, lecz rożne metody stosowane do wydobycia Objawienia. Teraz, skoro przekaz werbalny może być skażony/ narażony na błędy, to dlaczego Bóg wybrał taki przekaz. Będąc liberałem nie mogę stwierdzić, że Bóg wybrał taki sposób, bowiem takie stwierdzenie jest już obiektywne oraz badania nad lekturą autorów Pisma stwierdzam, że ich dzieła są wynikiem ich "mistycznych" doświadczeń, lub filozoficznych przemyśleń, a może manipulacji. Zatem werbalny przekaz nie jest pewną drogą
Jeśli nie werbalny przekaz to jaki?, każdy inny przekaz będzie całkowicie subiektywnym przekazem. W taki sposób musimy dojść do stwierdzenia, ze wszystko, co człowiek mówi o Bogu nie jest opisem Boga jako takiego, tylko jego doświadczeń boskości. Innymi słowy NIC NIE WIEMY O BOGU! Taka metoda nie wytrzymuje próby rzeczywistości, bowiem, chociaż ludzie są subiektywni to potrafią między sobą porozumiewać się. Pewien filozof, lingwista próbując zbadać werbalny przekaz od tzw strony neutralnej napisał książkę, która zawierała jedno powtarzające się zdanie, mówiące o tym, ze człowiek nie jest w stanie porozumiewać się, A JEDNAK TO czyni
Podsumowanie: jeśli odrzucimy werbalny przekaz, to skąd mamy pewność, że
poświadczenie jest prawdziwe? Jak POŚWIADCZENIE do nas dociera, czy aby nie tą samą drogą - werbalną?
Teraz trochę z innej perspektywy, pozytywnej. Do nas dotarły i wciąż docierają nowe manuskrypty Pisma Świętego. Już teraz mamy ich około 20 tysięcy, może więcej, nie pamiętam dokładnej liczby. Nie ma na świecie takiej ilości manuskryptów starożytnych, które można by był porównać. Zarazem dotarliśmy do bardzo wczesnych manuskryptów, które pochodzą, odnoszą się do okresu drugiego pokolenia chrześcijan po apostołach. Tych manuskryptów też mamy nie mało. Znajdujemy w nich niewielki procent różnic. Zarazem różnice nie odnoszą się do zaprzeczenie doktryn, lecz niewielkich niezbyt znacznych kwestii. Są bardzo ciekawe badania naukowców biblistów, którzy pokazują ile trzeba czasu, aby kopie zniekształciły oryginalny przekaz. Takich dowodów nie ma. Ilość, jakość i zgodność manuskryptów wskazują na zgodność kopii ze sobą. Daje to nam zapewnienie, że kopie, które posiadamy są zgodne z oryginałami. Czytając Didachę, listy ojców Kościoła zobaczymy jak ważną sprawą dla chrześcijan w tamtych czasach były spisane księgi Pisma Świętego (tak samo jak dla nas). Przyjęli to od Żydów, którzy z wielką skrupulatnością odnosili się do Pism. Sam Jezus Chrystus bez problemów uznał kopie ST (przecież Żydzi nie posiadali oryginałów) za Pismo Święte, Objawienie Boga. Zarazem werbalny przekaz postawił najwyższym stopniu w porównaniu z doświadczeniem ludzi. Pamiętasz przypowieść o Łazarzu i bogaczu. Po zmartwychwstaniu spotkał uczniów w drodze do Emaus, zanim wskazał im na fakt swego zmartwychwstania (doświadczenie, dotknięcie cudu) wyjaśniał im co ST mówi o Nim. Zapowiadając Ducha Świętego jednoznacznie związał go z werbalnym przekazem Biblii (Ew. Jana).
Jeszcze króciutko na temat literalnego czytania. Myślę, że najpierw trzeba ustalić co pod tym pojęciem rozumiemy. Uważam, ze czytam Biblię literalnie, ale pod tym pojęciem również rozumiem czytanie typologicznie, symbolicznie, schematycznie (według schematów - chiazmy). Zajrzyj do wątku symbolizm biblijny, tam opisywałem niektóre rzeczy. Wielu teologów nazywa literackimi metodami coś, co moim zdaniem można nazwać "mrzonki nie obudzonego człowieka"