przez Elżbieta » Pn sie 30, 2010 08:57
1 J 4, 7-12
"(7) Umiłowani, miłujmy się nawzajem, gdyż miłość jest z Boga, i każdy, kto miłuje, z Boga się narodził i zna Boga. (8) Kto nie miłuje, nie zna Boga, gdyż Bóg jest miłością. (9) W tym objawiła się miłość Boga do nas, iż Syna swego jednorodzonego posłał Bóg na świat, abyśmy przezeń żyli. (10) Na tym polega miłość, że nie myśmy umiłowali Boga, lecz że On nas umiłował i posłał Syna swego jako ubłaganie za grzechy nasze. (11) Umiłowani, jeżeli Bóg nas tak umiłował, i myśmy powinni nawzajem się miłować. (12) Boga nikt nigdy nie widział; jeżeli nawzajem się miłujemy, Bóg mieszka w nas i miłość jego doszła w nas do doskonałości. "
Pamiętam z dziecięcych lat w miarę częste wezwania na szkółkach niedzielnych do miłości względem Boga. Wtedy, treści głoszone przez prowadzących szkółki wydawały się być abstrakcyjne. Nie mieściło mi się w głowie, jak można kochać kogoś, kogo się nie widzi, kogo nie poznało się twarzą w twarz. W miarę upływu czasu, Boże Słowo pozwalało poznać Boga, Jego wolę, miłość, naturę, wręcz Jego istotę. Po dołączeniu do biblijnego obrazu licznych historii ze świata, w których przejawiała się Boża dobroć, świadectw ludzi, którzy zaznali niebywałego błogosławieństwa, kiedy samemu zakosztowało się w Bożych darach łaski, można było z pełnym przekonaniem stwierdzić, iż On jest zawsze blisko.
Każdy człowiek mający poznanie Boga, może wejść w relację z Nim. Relację opierającą się na miłości, która z naszej strony naznaczona jest szacunkiem i posłuszeństwem. Nigdy bowiem nie stajemy wobec Boga jako równomierni partnerzy. Bóg pozwala nam nazywać się naszym Ojcem, a nawet więcej, za Jezusem możemy wołać ?Abba? ? czyli ?tatusiu?. To podkreśla pełną ciepła i miłości relację, jaka może się wytworzyć pomiędzy Bogiem a człowiekiem. Jednak mimo tej ciepłej relacji, On zawsze jest tym, który posiada boski autorytet, który w godności jest ponad nami, jest tym, przed kim winno się zginać nasze kolano w głębokim szacunku.
Patrząc na współczesny świat, takie mówienie o zakresie rodzicielskiej władzy Boga, może być trudne do zrozumienia. Bowiem mam wrażenie, iż autorytet rodzicielskiej władzy w świecie mocno podupadł. Wyrazem tego może być sposób wyrażania się dzieci, młodzieży o swych rodzicach, w którym często pojawiają się pogardliwe określenia. Jeśli ktoś mam problem z tym, aby we właściwy sposób odnosić się do swych ziemskich rodziców, z dużą dozą prawdopodobieństwa można zakładać, a nawet mieć pewność, że nie patrzy też we właściwy sposób na Boga.
Jezus Chrystus w przekazanym nam słowie przez Ewangelistę Jana uczynił względem nas konkretne wezwanie: To przykazuję wam, abyście się wzajemnie miłowali. Dzisiejsze słowa z listu Jana są rozwinięciem tego przykazania miłości. W nim ten uczeń i apostoł Pański mocno podkreśla, że nie może być mowy o właściwej relacji człowieka z Bogiem, kiedy w ludzkim sercu brakuje miłości do bliźniego. Chciałoby się powiedzieć, iż z ludzkiej perspektywy nie każdy człowiek zasługuje na to, aby obdarować go miłością. Tą kwestię można próbować rozwiązać, także z innej strony. Kto z ludzi zasługuje na to, aby Bóg objął go swoją miłością? Nie ma człowieka, któryby nie popełnił w swym życiu jakiegoś zła. Nie ma człowieka, któryby swą postawą jakoś w życiu nie sprawiłby Bogu, jego rodzicielskiej miłości jakiegoś zawodu. Mimo to, możemy z całym przekonaniem mówić o skierowanej ku nam bezwarunkowej miłości Boga. Apostoł Paweł powiada: Jestem tego pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani potęgi niebieskie, ani teraźniejszość, ani przyszłość, ani moce, ani wysokość, ani głębokość, ani żadne inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Bożej, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.
Bóg w swej miłości, póki życie jest przed nami, nie odrzuca nas od siebie, a ciągle daje szansę. Być może tą szansą jest co niedzielę kierowane ku nam Słowo, w innym przypadku może są to jakieś zdarzenia, sytuacje, które zmuszają nas do refleksji, do zastanowienia nad własną drogą życia. Iluż to już ludzi odnalazło Boga, albo raczej zostało odnalezionych przez Niego, gdy stracili wszelka nadzieję, gdy nawet nie mogli spojrzeć na samych siebie bez obrzydzenia. To tylko może wzmocnić w przekonaniu, że Bóg rzeczywiście nie chce odrzucić od siebie nikogo. Kocha każdego człowieka, nawet tego, który jest odrzucony przez innych, tego który jest w pogardzie u świata.
Boża miłość jest doprawdy niepojęta. Bo trwa wobec nas w sposób bezmienny. Tymczasem nawet ludzka, rodzicielska miłość, którą też można określić jako bezwarunkową, może po wielu przykrych doświadczeniach wyczerpać swą formułę. Ileż to jest takich przypadków, kiedy rodzice i dzieci nie utrzymują żadnych kontaktów, nie odzywają się do siebie. Jest to przykre, że nawet taka jakby się zdawało naturalna miłość, może zostać zniszczona wskutek nieporozumień i krzywd. Jeśli pomiędzy ludźmi, którzy mają sobie być szczególnie bliscy, mogą się zrodzić rozpadliny nie do przekroczenia, to może się wydawać o ile trudniej jest wejść i trwać we właściwej relacji z bliźnim, który nie koniecznie jest kimś bliskim dla serca. Boża miłość otwiera się na każdego człowieka i zarazem chce, abyśmy poznawszy Jego miłość, umieli ją wprowadzić dalej w świat. Jezus Chrystus mówiąc któregoś razu o sądzie ostatecznym wypowiedział słowa, które wręcz nakazują odnajdywać oblicze Boga, w człowieku jaki znajdzie się naprzeciw nas, zwłaszcza w takim, który potrzebuje pomocy i wsparcia: Zaprawdę powiadam wam, cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych braci moich, mnie uczyniliście. Podobnie wypowiada się On o zaniedbaniach w służbie miłości: Czegokolwiek nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, i mnie nie uczyniliście.
Bóg w Jezusie powołał nas do życia w Jego miłości. Jego pragnieniem jest, aby miłość kierowała postawą każdego człowieka. W życiu codziennym nie jest to wcale łatwą rzeczą. Bowiem nie raz spotykamy się z ludzkim działaniem, które bynajmniej nie rodzi w nas miłości, ale zdecydowanie inne odruchy. Miłość może jednak sprawić, że gniew nie znajdzie swego upustu, a zemsta nie ujrzy światła dziennego. Trzeba jednak powiedzieć wyraźnie jedno. Miłość w chrześcijańskim wydaniu nie jest nigdy pobłażliwością, dla zła. To, że ktoś jest chrześcijaninem, nie oznacza, że musi w imię miłości zawsze przyjmować na siebie działania krzywdziciela. Bóg mimo, iż nas kocha, nie toleruje zła. Jasno wypowiada dla niego swe zdecydowane ?nie?. Podobnie rodzic kochający swe dziecko, będzie karał, to co jest złe w jego zachowaniu i działaniu. Podobnie chrześcijanin, kierując się dobrze pojętą miłością, nie pozwoli by ktoś popełniał zło względem niego. Kiedyś pewien sklepikarz miał bogatą listę dłużników. Często byli to ludzie, którzy nie musieli się obawiać o swój byt. Mieli pod dostatkiem pieniędzy, ale nie spłacali starego długu, bo sklepikarz zawsze był osobą spokojną, która nie dochodziła swych racji. Któregoś razu jednak ten człowiek doszedł do wniosku, że długi, jakie mają ludzie u niego powodują, że będzie musiał zlikwidować swą działalność. Postanowił, więc na wywieszenie ogłoszenia, w którym poinformował, o tym, iż wielu ludzi na u niego długi i jeśli nie zostaną spłacone, będzie musiał wywiesić dane dłużników. Należne mu pieniądze w zdecydowanej większości przypadków, szybko zostały mu zwrócone. On swą postawą wskazał, miłość to nie tylko pobłażliwość i gotowość ponoszenia, ofiar i szkody dla innych. Bo miłość w chrześcijańskim wydaniu, powinna kształtować także właściwe postawy u innych. Często miłość Bożą chcemy ograniczać pośród nas do otwartości w niesieniu wszelkiej pomocy potrzebującym, poszkodowanym. W rzeczywistości, ta miłość sięga dalej i głębiej, pozwalając nam budować relację z innymi ludźmi na Boży sposób. Odpowiedzialnie. Prawdziwa miłość, nie pozwoli sobie na milczenie, na pasywność, jest nawet wstanie użyć gorzkich słów, by postawić kogoś do pionu. Działa tak jak Bóg względem nas. Nie tylko pomagając, ale i wskazując na to co dobre i właściwe. Bóg karci i smaga niejednego człowieka, prowadząc go na dobrą drogę. Nie przymyka oka, bo nie podejmując działania, dałby świadectwo tego, iż Jego miłość jest fałszywa. Chcąc dobra człowieka musi w swej miłości nieść pomoc, gdy jest ona nieodzowna, ale też ganić to co złe. Podobnie i my, mamy w Bożej miłości być gotowymi do niesienia pomocy, ale gdy trzeba kierując się dobrze pojętą miłością powiedzieć ?nie? dla określonych postaw i zła. Amen.
Kazanie na 29.08.2010