pastor Aleksander napisał(a):Przede wszystkim oba tomy opisują tego samego Boga. Jest to niewłaściwe pojmowanie, że w ST był groźny, a w NT potulny.
No nie, potulny nie. Nadal chce zbierać, gdzie nie zasiał i nadal przynosi światu nie pokój, a wojnę i wchodzi między syna a ojca. Tyle że już nie robi takich zwrotów akcji, jak wobec Mojżesza np. no i nie przejawia takiego okrucieństwa, jak wobec Egipcjan. No i nagle Żydzi już nie są jego ukochanym narodkiem wybranym. No ale to można tłumaczyć, że się zdenerwował na nich w końcu.
Tylko sam NT nie zgadza się ze ST. Na potwierdzenie słów ewangelii mamy tylko słowa ewangelii. Zapowiedzi mesjasza ze ST nie pasują do NT. Wiadomo, że można część rzeczy tłumaczyć wielopłaszczyznowo. Ale nawet liczba dni i nocy od śmierci Jezusa do zmartwychwstania się nie zgadza, bo ST mówi o trzech dniach i trzech nocach, a nawet jeśli liczyć dni jako niepełne, to i tak mamy tylko 2 noce. Czyli wychodzą 3 niepełne dni (pt,so,nie) i niestety tylko 2 noce między nimi? Bóg się pomylił?
pastor Aleksander napisał(a):Takie poglądy powstawały w historii Kościoła, ale wynikają z nieznajomości Pisma. Już w 3 rozdziale 1 księgi I tomu Bóg dał obietnicę zbawienia, którą zrealizował w II tomie, a która w pełni zostanie zrealizowana w przyszłości, a została opisana w ostatnich rozdziałach tomu II.
To też jest dla mnie nie zrozumiałe. Bóg posyła Syna, żeby zginął w ofierze dla siebie samego?
Jaki to ma sens?
Najpierw ludzie zdenerwowali Boga. Ten się uniósł i ukarał ich wszystkich, nieważne winnych czy niewinnych. Wszyscy cierpimy za grzechy jednej pary. Gdyby ktoś cię karał za przewinienia twojej prapraprababki, to byś go uznał za miłosiernego i sprawiedliwego?
W międzyczasie Bóg wybiera sobie z tych ludzi mały narodek i jemu patronuje, bezwzględnie traktując pozostałych
Potem Bóg uznaje, że chciałby jednak Żydom przebaczyć, ale zamiast poi prostu przebaczyć, skoro jest wszechmogącym jedynym Bogiem, składa sam sobie w ofierze własnego syna. Żydzi go nie przyjmują, więc Bóg się na nich obraża i postanawia zbawienie rozszerzyć na nieŻydów (choć nie mówi tego sam ani słowami Jezusa, który wręcz nazywa nieŻydów psami, tylko słowami apostołów)
pastor Aleksander napisał(a):Ludzkość w ST była niedojrzała, podobna do dziecka. My również do dzieci mówimy innym językiem, prostszym, uczymy ich prostych zasad, a z czasem komplikujemy i mówimy o wiele trudniejszym językiem.
No to byłoby jedno. Tylko popatrz jak Bóg uczy Żydów zsyłając najgorsze plagi na Egipt i zabijając Egipcjan. Gdyby nie było innego wyjścia, to jeszcze rozumiem. Ale nie. Bóg specjalnie zatwardza serce faraona, żeby móc te rzeczy robić.
Jest więc kilka aspektów wiary:
Aspekt 1: Czy w ogóle wierzyć? Czemu ta książka, ta opowieść ma być źródłem wiary, a inne nie? Na to pytanie zapewne nie da się odpowiedzieć, bo chyba faktycznie nic poza wiarą nie pozostaje.
Aspekt 2: Załóżmy, że wierzymy w Boga z Biblii, to na potwierdzenie ewangelii mamy tylko słowa ewangelii, która nie pasuje do ST. Skąd wiemy, że faktycznie Bóg nadal nie lubi tylko swoich Żydów i nie śmieje się z nas pogan, którzy daliśmy sobie wmówić zbawienie?
Aspekt 3: Załóżmy, że wierzymy w Boga i ewangelię, to skąd wiemy, że apostołowie potem nie zaszaleli idąc dalej w zmianach niż ewangelia?
Aspekt 4: Załóżmy, że wierzymy w całość, to czemu mamy wierzyć w Boga Miłosiernego, Sprawiedliwego wg nauk księży, zamiast w Boga okrutnego, zmiennego, z humorami i nie wahającego się przed zabijaniem i dręczeniem ludzi, jak to wynika z Biblii? Czy nauki księży nie są fałszowaniem prawdy i wmawianiem ludziom, że Bóg to taki milutki ojciec, co kocha swoje dzieci?
Ostatnio słyszałem pogląd, że ateizm jest właśnie wynikiem reformacji. Że wcześniej go nie było, tylko potem jak reformacja spowodowała rozłam w Kościele i to, że ludzie zastanawiali się nad Pismem, to część odeszła od Kościoła w protestantyzm, który jest pośredni pomiędzy katolicyzmem, a ateizmem, część w deizm, a część w ogóle w ateizm. I chyba zaczynam to rozumieć. Bo im więcej czytam, tym więcej mam wątpliwości, tym więcej widzę sprzeczności wewnątrz Pisma, a jeszcze więcej niezgodności Pisma z nauczaniem księży.
Tak bym chciał spokoju ducha, a Bóg mi go nie daje