Jako były rzymski katolik chyba rozumiem pytanie, które postawił geddy.
Pytanie jest niestety skutkiem wielowiekowej wpajanej nam przez papiestwo doktryny odpustów częściowych i zupełnych oraz doktryny zbawienia poprzez uczynki.
Drogi geddy powtarzam wszystkim i wciąż, żeby odpuścili sobie tego typu rozumowanie rzymskokatolickie, które donikąd nie prowadzi:
- jejku czy aby wyznałem wszystkie grzechy?
- o kurcze chyba muszę wrócić do konfesjonału bo jeszcze o tym i o tamtym zapomniałem?
- czy aby należycie za każdy grzech żałuje?
Taka (niestety postawa kształtowana przez KRK) powoduje, że najczęściej zamiast cieszyć się z oczyszczenia po spowiedzi, wpadamy w pułapkę własnych wątpliwości, niezadowolenia i braku poczucia, że oto wydarzyło się coś ważnego.
Poprawcie mnie jeżeli się mylę, ale według mojej wiedzy, rozumowanie luterańskie (a więc jednie słuszne:) ) jest całkowicie odmienne. Już gdzieś o tym pisałem, ale do zbawienia, do odpuszczenia grzechów wystarczające są wyłącznie dwa elementy: chrzest oraz wiara w Jezusa Chrystusa:
I rzekł im: Idąc na cały świat, głoście ewangelię wszystkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i ochrzczony zostanie, będzie zbawiony, ale kto nie uwierzy, będzie potępiony. (Mk 16:15-16, Biblia Warszawska)
Natomiast spowiedź jest darem Chrystusa dla człowieka, by jeszcze za życia każdy człowiek mógł dostąpić odpuszczenia grzechów. Oczywiście przy spełnieniu powyższych dwóch warunków.
Bóg wie bowiem, że człowiek jest słabą i grzeszną istotą, oraz że nie potrafilibyśmy sami sobie poradzić będąc obciążonymi zbyt wielką ilością grzechów, które niechybnie przygwoździłyby nas do ziemi.
Co do pojęcia żalu niedoskonałego spotkałem się z nim podczas jednej ze spowiedzi w KRK, gdy ksiądz tłumaczył mi, że jeżeli coś złego obiektywnie uczyniłem (przynajmniej wg. KRK), spowiadam się z tego, ale jednocześnie zastrzegam, że nie do końca wydaje mi się, że ten czyn był grzechem. Ktoś to rozumie?
Oczywiście jest to trochę chore.
Co do samej spowiedzi w KEA to musisz wiedzieć drogi geddy, że tu nie chodzi o enumeratywne wyliczenie wszystkich popełnionych grzechów, bo jest to po prostu niemożliwe.
Tak pokrótce, chodzi ogólnie o taki stan człowieka, w którym zdajesz sobie sprawę, że grzeszysz, że jesteś niedoskonały, że wielokrotnie zachowałeś się, powiedziałeś, pomyślałeś nie tak jak trzeba, i że tego bardzo żałujesz, że tak nie chcesz i że chcesz poprawy.
Ale tak po prawdzie odsyłam do Ksiąg wyznaniowych, w których szeroko o spowiedzi jest napisane.