Niech mi ktoś wyjaśni - jak się ma nauka kościoła luterańskiego (akceptującego cywilne rozwody i błogosławiącego pary pochodzące z małżeństw rozwiązanych rozwodem) do fragmentu:
"Tym zaś, którzy żyją w stanie małżeńskim, nakazuję nie ja, lecz Pan, ażeby żona męża nie opuszczała. A jeśliby opuściła, niech pozostanie niezamężna, albo niech się z mężem pojedna; niech też mąż z żoną się nie rozwodzi." (1Kor, 7, 10-11).
Twierdzi się w niektórych publikacjach ewangelickich, że małżeństwo to porządek boski, nie sakrament. Z tego ma wynikać, że rozerwalność małżeństwa nie jest święta. Rozwód to grzech, coś złego. Zgoda, rozumiem. Rozwiedliśmy się, popełniliśmy grzech, mleko się rozlało, trzeba znowu wstydzić się za siebie i liczyć na cierpliwość i zmiłowanie Boga. Tylko, że w cytowanym fragmencie pada jasne stwierdzenie, które można sparafrazować tak : Jeśli weźmiesz rozwód, nie wolno ci brać nowej żony / męża!.
Pomijam tu całkowicie kwestię sakramentalności / niesakrametalności małżeństwa. Chodzi mi o jasny i wyraźnie i wprost wyrażony zakaz ponownego wstępowania w związek małżeński. Jak więc rozumieć dość liberalny stosunek luteran do małżeństwa?