Może się komuś narażę tym co powiem, ale moim osobistym zdaniem to, czy jeden Kościół upatruje realną a drugi "tylko" symboliczną obecność Chrystusa w komunii nie jest tak BARDZO ważne.
Tylko mnie nie ukamienujcie - piszę dalej
Mogę się poniekąd założyć, że świadomość i głębokie przeżycie duchowe uczestnictwa w procesji komunijnej osoby, która postrzega chleb i wino na w/w sposoby jest raczej taka sama.
Jeden do drugiego przecież nie powiem: "Ej, idę sobie przyjąć symbolicznego Pana Jezusa" a drugi "Ha, a ja idę go przyjąć jako realną postać!"
Czy nie najważniejsze jest to, co powiedział Chrystus podczas ostatniej wieczerzy, a mianowicie:
"To czyńcie na moją pamiątkę" ?
Osobiście troszkę skrytykowałbym takie twarde trzymanie się formułki, że tu jest tak, a tam jest inaczej...
Proszę, nie zrozumcie mnie źle.
Jeśli ma dojść do jakiejś interkomunii, zjednoczenia itp. to wydaje mi się, że każdy powinien mieć możliwość przyjęcia Ciała i Krwi Chrystusa tak, jak tego w duchu pragnie.
PS. Jeśli chodzi o przyjmowanie komunii przez ateistów, to dla mnie to jakaś totalna sprzeczność. Osoba, która zaprzecza istnieniu Boga, bierze udział w Sakramencie przez niego ustanowionym... Dziwne to trochę.