Od kilku tygodni spotykam się regularnie z dwoma znajomymi, jednym prawosławnym i drugim ewangelikiem. Wspólnie modlimy się i czytamy Biblię, wymieniając się spostrzeżeniami i spojrzeniem na to jaka treść jest zawarta w Piśmie. Cenię sobie to, że ani nasz prawosławny kolega nie nakłania nas na przyłączenie się do cerkwi, ani my nie nakłaniamy go aby zmieniał wyznanie. Chcemy się po prostu zbudować w wierze i duchowo wzrastać.
I tak sobie myślę, że tylko na takim gruncie może zaistnieć prawdziwy ekumenizm - kiedy nie stawiamy na pierwszym miejscu interesu naszej denominacji, tylko szukamy duchowego pożytku. Kiedy nie popadamy w irenizm, lecz budujemy społeczność z pełną świadomością różnic.