Chodzi o to, że to właśnie dusza artysty powoduje, że człowiek wierzy w to co chce. I to widać na przestrzeni lat. Ale religie są tak kolorowe jak kwiatki, a mają podstawę wraz z początkiem pierwszych artystycznych ludzi na świecie. Do tego czasu, gdy człowiek wie już więcej o świecie (rozwija nauke), i wie że można opisać wiele rzeczy (które kiedyś były określane jako... przypadki), można już wytłumaczyć. Ale wraz z nauką wiemy, że to mózg jest odpowiedzialny od tego, co sobie wyobrazi i co sobie myśli. Religia jest oparta na artystycznych wizjach sił nadprzyrodzonych. Problem jest tylko, by się przełamać i to zrozumieć - bo, jak sami powiedzieliście, nie ma materialnych dowodów na to, że bóg istnieje, a jest duże prawdopodobieństwo że człowiek go sobie po prostu wymyślił.
Jest koncepcja całkowicie odwrócona od wizji chrześcijaństwa i w zasadzie wcale nie nowa. W/g niej to człowiek stworzył sobie "boga", aby mieć jakieś odniesienie do życia, wartości i td. W istocie jest jednak całkowicie odwrotnie.
Myślę, że popełniasz tutaj podstawowy błąd próbując udowodnić istnienie Boga za pomocą rozumu, natomiast poruszamy się tutaj w zupełnie innym wymiarze. To mniej więcej tak, jakbyś próbował zmierzyć prąd elektryczny za pomocą linijki. Nie da się tego zrobić, bowiem używasz niewłaściwych narzędzi. Nie zmierzysz natężenia elektrycznego linijką, ekierką, czy też innymi tego typu przyrządami. Czy to jednak oznacza, że prąd nie istnieje ? Owszem - nie widzisz go, ale może Cię porazić, gdy dotkniesz przewodu. Podobnie jest z wiarą, jeżeli nie dotkniesz jej sercem, nie poczujesz jej.