Okiem postronnego widza muszę powiedzieć, że takie pytania rodzą się w sposób naturalny. Problem luteranizmu i w ogóle "ortodoksji" polega na tym, że na te pytania nie potrafi udzielić spójnej i satysfakcjonującej odpowiedzi. Złoto bez względu na to w czyich znajduje się rękach nadal pozostaje złotem analogicznie jest z prawdą. Islam moim zdaniem w sposób bardzo zręczny wykazuje niekonsekwencje poapostolskiej chrystologii odgórnej, która nie wytrzymuje krytyki zarówno w oparciu o źródła skrypturystyczne jak również krytyki stricte filozoficznej. Zarówno preegzystencja jak i inkarnacja są zbudowane na niezwykle piaszczystym i śliskim gruncie, co wręcz dziwi skoro ortodoksja tak wielką wagę do tego nauczania przywiązuje. Oczywiście można przyjąć postawę afgańskiego taliba i wszystkie trudności zbywać nazywając herezją-tylko czy to jest argument prawdy?
Negowanie bóstwa Jezusa jak również podważanie dogmatu trynitarnego nie jest niczym nowym. Czyniły to przeróżne sekty na przestrzeni wieków. W ostatnim czasie jest to domeną Świadków Jehowy. Herezje te nie wytrzymują jednak krytyki i konfrontacji z Pismem Św. Oczywiście, że nie należy przyjmować postawy taliba, ale również nie zamierzamy toczyć tutaj bezprzedmiotowej dyskusji na temat powszechnie znany i bardzo szczegółowo "rozpracowany". Wystarczy sięgnąć do źródeł zarówno rzymsko-katolickich jak i protestanckich.