Jakub napisał(a):Reformacja nie była buntem. Była głosem dyskusji - dlatego Luter rozpoczął ją od tez.
To prawda, że M. Luter chciał dyskutować. Ogłoszenie tez było wówczas w kręgach uniwersyteckich przyjętym sposobem podniesienia jakiejś kwestii. Sęk w tym, choć zrobił on duże wrażenie podczas dysputy na kapitule augustianów w Heidelbergu, to Rzym nie zamierzał z nim dyskutować. Okazało się to już podczas rozmowy z kard. Tomaszem Kajetanem, który nie zamierzał dyskutować z M. Lutrem, nie chciał słuchać argumentów, bo wiedział, że na gruncie Słowa Bożego przegra (czyż nie przypomina to stanowiska liberałów, dla których ważniejsze od Biblii są świeckie filozofie), ale chciał go osądzić. Kiedy augustianin okazał się oporny i nie chciał odwołać swych poglądów, papież wydał bullę "Exsurge Domine", w której wezwał go do odwołania swojej nauki pod groźbą klątwy, co zaogniło tylko konflikt. Kiedy M. Luter przekonał się, że z przeciwnikami Ewangelii trudno prowadzić dialog, i że Rzym potraktował go jak buntownika, zdecydował się zerwanie, paląc księgę prawa kanonicznego oraz rzeczoną bullę.
Z punktu widzenia Rzymu działanie M. Lutra było buntem, bowiem sprzeciwił się on władzy. Z punktu widzenia M. Lutra była to konsekwentne podjęcie dzieła reformy Kościoła wedle Słowa Bożego, bez wzgłedu na sprzeciw wobec aktualnej władzy. W konflikcie pomiędzy władzą a Słowem stanął po stronie Słowa. I to był dobry wybór.
To nauka dla nas. To właściwe luterskie dziedzictwo. Stać zawsze po stronie Słowa Bożego.