Elżbieta napisał(a):Jeżeli składki płacisz w KEA, to mam prawo sądzić, że mimo wszystko jesteś członkiem tego Kościoła, a jeżeli jesteś członkiem tego Kościoła , to bardzo mi przykro, że występujesz przeciwko niemu
A gdzie występuję przeciwko KEA? Bo uważam, że powinniśmy święcić sobotę a nie niedzielę? Sama twierdzisz co chwilę, że Luter nie występował przeciwko KRK domagając się jego reformy. Mi się marzy reforma chrześcijaństwa i przejście na soboty.
Agnes napisał(a):Wildente - idę w niedzielę do moich studentów, gdyż jak już napisałam są to osoby studiujące zaocznie, a więc w weekendy. Jest to dla nich jedyna szansa zdobycia wyższego wykształcenia, ponieważ muszą pracować i utrzymać swoje rodziny (wielu ma małe dzieci), a nie mają dobrze sytuowanych rodziców, którzy by im zafundowali studia. Widać po nich, że są ludźmi spracowanymi, którzy mimo wszystkich przeciwności i trudów chcą się uczyć. Także dlatego, żeby mieć szansę na lepszą posadę - nie po to, aby zażywac luksusów, ale aby zapewnic bezpieczny dom swoim dziecio. Studenci ci nieraz są bardziej zdyscyplinowani i solidniejsi niż wielu studentów studiów dziennych.
No, jak człowiek chce, to wszystko sobie wybieli i wytłumaczy. To, że zdradzisz męża z sąsiadem też możesz świetnie wyjaśnić, że on taki biedny był ten sąsiad, tak go ta wredna żona rzuciła. Albo jak kogoś okradniesz, to też można długą historyjkę o tym, że to zły człowiek był i zabrałaś mu, żeby go ukarać.
Niedawno tu gdzieś na forum był cytat z księgi liczb, gdzie Bóg kazał ukamieniować łamiącego sabat.
Kiedyś na zajęciach zaocznych mieliśmy zielonoświątkowca. I on miał zawsze w niedziele nieobecności. Zawsze. Po prostu nawet nie wchodziło w grę najmniejszą, żeby się pokazał. Nawet specjalnie egzaminy miał ustawiane, żeby nie wypadły w niedzielę. Nikt nie mówi, że chodzenie z Bogiem nie będzie wymagało wyrzeczeń. Bóg nie nakazał dnia wolnego dla złośliwości, ale dla twojego zdrowia. Jeżeli regularnie prowadzisz takie zajęcia zaoczne, to niszczysz siebie. Troska o studentów oczywiście chwalebniejsza niż ,,ja, fedruja na przodku w niedziela, bo wincyj płacom'', ale ja się tak nie umiem wybielić i dlatego od roku nie uczę w niedzielę. NIE I KONIEC.
Agnes napisał(a):Masz bardzo czarno-białą wizję świata. I niestety, nie obraź się, ale zaczyna mi się wydawać, że dobrze byłoby dołożyć trochę miłosierdzia do tej Twojej sprawiedliwości.
Rozumiem, że nie pobierasz wynagrodzenia za te zajęcia albo przekazujesz je od razu na akcje charytatywne albo podobne i w ten sposób okazujesz miłosierdzie.
Agnes napisał(a):I jeszcze jedno, Wildente. Na wątku o Funduszu przywołujesz często przykład pierwszych chrześcijan. Czy myślisz, że oni tam w Imperium Rzymskim mieli ustawowo zagwarantowany dzień wolny od pracy?
No jasne. Przecie Sanhedryn to nawet Piłatowi zrobił koło pióra, żeby Jezusa ukrzyżował, bo tak Sanhedrynowi pasowało. Nie dość, że obchodzili sabaty, paschy itp. to jeszcze w jednym z ostatnio wysłuchanych przeze mnie kazań pojawiła się teza, że Żydów to nawet Rzymianie do wojska nie brali, bo się bali, co będzie, jak wróg zaatakuje w sabat.
W imię Boga trzeba być twardym. Nie jest to łatwe. Mi też łatwo pisać, a upadam co 20 sekund. Tyle, że niebezpiecznie upadać bez świadomości upadania i wybielać się, że nie ja słabo chodzę, tylko ten chodnik taki krzywy.
Nie ma, że czasy takie, że teraz wszyscy po markietach w niedzielę łażą. Nie ma, że czasy takie, że teraz trzeba zarobić, nie ma że czasy takie, że teraz każdy ma mieć mgra.