Tak sobie dumałem niedawno - co by było gdyby Sobór w Konstancji życzliwie ustosunkował się do niektórych postulatów Jana Husa i nie potępił go? Zaprzestanie sprzedaży odpustów i zgoda na Komunię pod dwiema postaciami na terenie Czech byłoby sporym ustępstwem, ale z drugiej strony nie naruszałoby to w żaden sposób nauki średniowiecznego Kościoła. Wyobraźmy sobie dodatkowo, że po soborze koncyliaryzm staje się dominującym poglądem wśród teologów i nikt nie traktuje papieża jako nieomylnego.
Czy w takim scenariuszu byłoby miejsce dla Reformacji 100 lat później? Być może tak, ale pewnie miałaby mniejszą siłę oddziaływania. Jak myślicie?