A ja zgadzam się z Jackiem, co do istoty sprawy, choć nie podoba mi się stosowana przezeń retoryka i porównywanie nabożeństw słowa w KEA do spotkania ŚJ, bo tyle o ile mi wiadomo, rytuał podobny do Wieczerzy Pańskiej odbywa się u nich tylko raz w roku i jest tylko dla wybranych, nie dla wszystkich
Oczywiście widać wpływy teologii reformowanej w naszym kościele, bo dla niektórych dzisiejszych ewangelików Słowo = Sakrament w ogólnym uproszczeniu i jest to o tyle niedobre, że zapomina się o typowo luterskim Słowo i Sakrament. Dalej nazwa Nabożeństwo Spowiednio - Komunijne - szczerze dziwny historycznie twór, a ja głupi myślałem że w Księgach Wyznaniowych Luter i ekipa piszą o tym, że każdy kto przystępuje do Stołu Pańskiego musi być wyspowiadany. I to jest oczywiste, że przed przyjęciem Świętej Eucharystii musi być przeprowadzona spowiedź, aby wszyscy z czystym sercem mogli przystąpić do stołu pańskiego. Gdyby w nazewnictwie częściej używana była Eucharystia, i był podkreślany wspólnoty aspekt przeżywania sakramentu to na pewno szłoby to w lepszym kierunku, świadomość ludzi, że Komunia to nie indywidualne przeżycie, ale też pewna koinonia z innymi, którzy też pragną zjednoczyć się z Chrystusem. Rozumiem też, że niemożliwy jest powrót do historycznego nazewnictwa takiego jak Msza, bo każdy wie jak i z czym to w Polsce się kojarzy.
A odnosząc się osobiście do sprawy, dla mnie nabożeństwo bez Komunii jest nabożeństwem niepełnym i wychodzę z kościoła z pewnym niedosytem, mimo że kazanie było piękne, dało dużo do myślenia.
A co do pierwotnego Kościoła, warto spojrzeć dalej w Dzieje Apostolskie, że w raz z upływem czasu i rozwojem Kościoła apostołowie i reszta spotykali się później na łamanie chleba raz w tygodniu