Moi drodzy, jak już pewnie wiecie, mam za sobą pierwsze niedzielne nabożeństwo luterańskie;)
Dużo czytam na temat luteranizmu, staram się modlić do Pana i co dzień czytać Pismo Św, jednoczesnie starać się naśladować Chrystusa (różnie mi to wychodzi).
Coraz bardziej jestem pewna, że nie uczynię kroku w tył,nie wrócę już na łono KRK, mimo iż formalnie jeszcze do niego należę, ale duchowo już na 100% nie.
No więc mam za sobą nabożeństwo luterańskie, które było dla mnie znakiem, w którą stronę mam iść i jestem pewna na 100%, że chcę być jedną z Was, ale....mam inne wątpliwości.
Co dalej powinnam robić? Mam na mysli to, jak szybko powinien postępować proces "poznawania" życia parafii, liturgii, nabozeństw itp?
Czy w nadchodzącym okresie adwentowym powinnam brać udział w jutrzniach luterańskich, czy jeszcze się wstrzymać z tym i uczestniczyć tylko w nabożeństwach niedzielnych?A co ze Świętami?
Nie wyobrażam teraz sobie uczestniczenia we mszy w KRK, a tym bardziej przyjęcia Komunii św - wczoraj zdałam sobie sprawę, że jako katolik nigdy nie uczestniczyłam w Uczcie Pańskiej do końca i teraz tym bardziej nie mogę "połowicznie" przystępować do Stołu Pana, zbliżają się święta, chciałabym przystapić do Stołu Pańskiego, ale teraz w KRK nie mogę tego uczynić, w KEA również, bo nie jestem jeszcze luteraninem i do konwersji jeszcze daleka droga.....czyli jeszcze co najmniej przez rok nie mogę przystepować do komunii,co mnie boli, ale to pewnie jest kara za moje grzechy, które popełniałam jako ateista....
Reasumując, jak szybko powinnam włączyć się w życie Kościoła?