Stopniowo będziesz musiała uczyć się chrześcijańskiej wolności, "deprogramując" się z rzymskokatolickiej mentalności. Wiele kwestii, czy to obyczajowych, czy moralnych, będziesz musiała rozstrzygać we własnym sumieniu, z Biblią w ręku, bo nikt Cię za rączkę już nie poprowadzi - chyba że Duch Św.
To, czy ktoś robi znak krzyża, czy nie, jest właśnie sprawą tej wolności. Bo nie jest to nakazane, ale nie jest to też zabronione. I trzeba też uczyć się nie osądzać drugiego. Jak ktoś znak krzyża czyni dla Pana to czyni, kto nie czyni, takoż dla Pana nie czyni (parafrazując Pawła Apostoła).
Kiedyś uczestniczyłem w nabożeństwie, na którym byli wierni z różnych krajów, podczas Komunii ujawniała się znaczna różnorodność. Jeden klęczał, drugi stał. Jeden przyjmował Chleb do ust, drugi na rękę. Jeden pił ze wspólnego kielicha, drugi używał kieliszka, a trzeci maczał Chleb we wspólnym kielichu i spożywał. Jednak nie widziałem, by ktokolwiek czynił to bez należytego szacunku.