przez Jonah » Wt mar 26, 2013 12:59
Wtrącę swoje trzy grosze. W świetle Biblii nie jest obojętne, jak umarł Jezus. Śmierć na krzyżu wiązała się bowiem z wypełnieniem proroctw i zapowiedzi.
1. Kara „zawieszenia na drzewie” była przewidziana dla „przeklętych przez Boga” (Pwt 21: 22-23). Do tego odwołuje się Paweł Apostoł wyjaśniając sens śmierci Jezusa: „Chrystus wykupił nas od przekleństwa Zakonu, stawszy się za nas przekleństwem, gdyż napisano: Przeklęty każdy, który zawisł na drzewie” (Ga3: 13).
2. Proroctwo z Iz 53, które jest uznawane za mesjańskie, mówi o „słudze”, który będzie cierpiał nasze grzechy, iż będzie nie tylko umęczony, ale i wzgardzony, opuszczony. Śmierć zaś na krzyżu była uważana za hańbiącą.
3. W Za 12: 10 czytamy: „Wtedy spojrzą na mnie, na tego, którego przebodli”. Trudno przebić kogoś kamieniem.
4. W Ewangelii Janowej Jezus zapowiada, że będzie „wywyższony” (J 3: 14; ), co jest aluzją do śmierci krzyżowej.
Nie znaczy to oczywiście, że krzyż ma być dla nas przedmiotem kultu. Sam nie czczę krzyża, podobnie jak nie kłaniam się przez obrazami, choć się go nie wstydzę. Myślę też, że określenie „wstydzić się krzyża” ma głębsze znaczenie, niż odniesione do symbolu, ale wiąże się z tym, że świat wzdraga się przyjąć zbawienie, które dokonało się na Krzyżu, odwraca się od Ukrzyżowanego, nie może znieść Jego widoku, za czym kryje się nieczyste sumienie. Wypierają się go na różne sposoby liberalni teologowie, sugerując że nie ma żadnego grzechu, więc Chrystus wcale nie musiał umierać za nasze grzechu itp. W obliczu krzyża Chrystusa chcą oczyszczać się przy pomocy filozoficznych sofizmatów i zbawiać własnymi siłami. Ale nieczyste sumienie pozostaje. Dlatego biblijni chrześcijanie powinni wciąż przypominać o centralnej pozycji tego Krzyża w historii zbawienia i chrześcijańskiej duchowości. Zwłaszcza ewangelicy, dla których przecież bardzo duże znaczenie ma Wielki Piątek. Trzeba więc mieć odwagę do tego, byśmy mogli przyznawać się, iż jesteśmy grzeszni i naszym jedynym Panem i Zbawicielem jest Jezus Chrystus.
Jeśli gest jest wyrazem takiej wiary, to nie powinno chyba być z tym problemu. Jeśli jednak ktoś czyni z tego jakiś parasakrament, zaczyna sądzić, że przy pomocy tego gestu jakoś się uświęca, wygania demony itp., to już może popadać w zabobon i bałwochwalstwo.