przez Herbert » N cze 18, 2017 18:49
W katolickim "Gosciu Niedzielnym" znalazlem taki tekst A. Nowaka. Niezaleznie od roznic teologicznych moglibysmy sie jednak troche - nawet w Roku Reformacji - uczyc zdrowego rozumu od katolikow:
Nie mogę, nie umiem bez wstrząsu odebrać przesłania tego billboardu: Pokój tobie, grzechu!
Wybaczcie Państwo, z pewnością znajdziecie na tych łamach uwagi na ten temat napisane przez kompetentnych teologów, ale jako niewykształcony katolik, zmagający się z własnymi słabościami, nie potrafię milczeć. Nie umiem przejść obojętnie obok wielkoformatowego plakatu, jaki zobaczyłem tydzień temu w moim mieście. Na nim ręce z tęczową opaską, symbolizującą ruch LGBTQIA, przekazuje znak pokoju ręka z różańcem. Zatrzymałem się jak wryty. Pod znakiem krzyża ma się dokonać zgoda z ruchem, którego głównym celem jest promocja seksu innego aniżeli ten, który łączy kobietę i mężczyznę z Bożym błogosławieństwem w małżeństwo. Wszelkiego innego. Pierwotna nazwa ruchu – Gay and Lesbians, rozwinięta została następnie do skrótu LGBT (przez dodanie Bisexual i Transgender), a obecnie, jeśli się nie mylę, doszła właśnie do LGBTQIA (jeszcze Queer, Intersex oraz Asexual). I z pewnością na tym się ów ciąg liter nie zatrzyma.
Jestem grzesznikiem, jak wszyscy czy większość Czytelników tego tekstu. I nie potrzebuję Roku Miłosierdzia (choć bardzo wdzięczny jestem za jego niewątpliwe łaski, jak choćby cudowne krakowskie Światowe Dni Młodzieży), żeby z moją bardzo niedoskonałą wiarą łączyć nadzieję na Boże miłosierdzie. Ale zachowując tę nadzieję na wybaczenie grzechów, za które żałuję, nie mogę, nie umiem bez wstrząsu odebrać przesłania tego billboardu: Pokój tobie, grzechu! Organizacja, która świadomie promuje grzech, jego manifestowanie, jego walkę o ostateczny społeczny, światowy triumf, ma zostać – w imię (nieświętego) spokoju – pobłogosławiona znakiem krzyża. Nie, tu nie chodzi o współczucie biednym ludziom, jak my wszyscy nawiedzanym przez pokusy do grzechu i zmagającym się z nimi, ale o poszerzanie tego zamętu, który ma wprowadzić do naszego życia przekonanie, że Kościół musi się „unowocześnić”, iść „z postępem”, z postępem grzechu, i nie przeszkadzać więcej swoim krzyżem – znakiem sprzeciwu! – tylko pokiwać nim na zgodę. Zgodę z każdą pokusą, która znajdzie dość dużą, silną, głośną i bezczelną reprezentację, by zażądać dla siebie takiego błogosławieństwa. Zastanawiam się, czy tego nie widzą ci, którzy zaangażowali się w tę kampanię „reklamową”: redaktorzy „Tygodnika Powszechnego”, „Znaku”, „Więzi”?