Marcin Luter nie wykluczał możliwości, że zbawieni (święci) w niebie modlą się za ludzi na ziemi. Daje temu wyraz w Artykułach Szmalkaldzkich, gdzie zarazem zastrzega, że nie jest to powodem, aby świętych wzywać jako orędowników:
Chociaż aniołowie w niebie, a święci na ziemi, a może także i w niebie, modlą się za nas (jak zresztą i Chrystus czyni), to jednak z tego nie wynika, iż mamy aniołów i świętych wzywać, uwielbiać i czcić jako patronów i orędowników przez posty, dni świąteczne, msze, ofiary, wznoszenie świątyń, ołtarzy, fundowanie nabożeństw i innymi jeszcze sposobami i przypisywać każdemu z nich pewną dla nas pomoc, jak nauczają i czynią papiści.
Artykuły Szmalkaldzkie II, 26
W Historii Kościoła Euzebiusza (jak widzicie to jest ostatnio moja lektura ;) ) znajduje się fragment, który świadczy na korzyść tej możliwości. Wspomniani zostają męczennicy aleksandryjscy z początku III wieku, a w szczególności przywołana jest historia Potamjeny oraz Bazylidesa:
Zaledwie [Potamjena] ostatnie wypowiedziała słowo, zapadł przeciwko niej wyrok, a Bazylides, jeden ze straży żołnierskiej, zabrał ją i na śmierć prowadził. Tłum tymczasem zaczął przeciwko niej groźną przybierać postawę i obrzucać ją obelgami. Tedy Bazylides odsuwał i odpychał napastników, okazując jej jak największą litość i współczucie. Potamjena przyjęła przychylnie dowody jego życzliwości i zwróciła się do niego z wezwaniem, by skrzepił ducha swego. Będzie się bowiem po śmierci za niego modliła do swego Pana i wkrótce mu się odwdzięczy za to, co dla niej uczynił. Po tych słowach poniosła odważnie śmierć męczeńską.
Historia Kościoła VI, 5
Jak dalej odnotowuje Euzebiusz, Bazylides wkrótce potem został chrześcijaninem i również zginął jako męczennik.